Podobnie jak w poprzednim meczu, na wysokości zadania w łódzkiej drużynie nie stanęli polscy zawodnicy. Solidnie zapunktowali bowiem jedynie Mads Korneliussen (15) i Jason Doyle (17+1). - Polacy jak zwykle zapomnieli jak się jeździ na żużlu. Wczoraj trenowali, a dziś (w niedzielę) mówią, że zmienił się tor. Zawodowiec z zagranicy wsiada w samolot, zjawia się na stadionie i wszystko wygrywa, nie szukając żadnych wymówek. Czy wyciągnę wobec tych, którzy zawiedli konsekwencje? Tak naprawdę nie muszę. Porażka to przecież problem samych żużlowców. To oni z powodu słabego wyniku zarobią mniej pieniędzy - powiedział Witold Skrzydlewski w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Winą za przegrany mecz z ŻKS ROW-em Rybnik obwiniani są nie tylko zawodnicy, ale i trener Lech Kędziora. - Przestrzegałem szkoleniowca, że ten mecz możemy przegrać. On uważał, że to będzie dla niego bułka z masłem. Cóż mogę teraz powiedzieć? Najwyraźniej trafił na twardego suchara - stwierdził.
Zgodnie z ostatnią zapowiedzią Skrzydlewskiego, polscy zawodnicy mieliby dostawać wynagrodzenie tylko w przypadku zdobycia co najmniej ośmiu punktów. Czy część z nich nie otrzyma zatem za porażkę z beniaminkiem żadnych pieniędzy? - Jeśli zawodnicy mają odrobinę honoru, to sami z wynagrodzenia za ten mecz zrezygnują. Jeżeli okaże się inaczej i powiedzą, że według kontraktu należą im się pieniądze, to im je wypłacimy. Głęboko wierzę jednak w to, że honor w tym przypadku zwycięży - dodał Skrzydlewski.
Łodzianie stracili w niedzielę nie tylko dwa punkty meczowe, ale i bonus. - Przegraliśmy u siebie z ostatnim zespołem w tabeli. Drużyna myślała o play-offach? Teraz może wymalować je sobie na ścianie. Przegraliśmy za trzy punkty, a wcześniej to samo spotkało nas w Bydgoszczy. Z kim mamy zatem wygrywać? Jeżeli nie nastąpi jakaś poprawa, to wylądujemy w drugiej lidze. Okaże się wtedy, że nasz trener ma rękę do spuszczania zespołów do niższej klasy rozgrywek - podsumował.
Witold Skrzydlewski: Jak zawodnicy mają honor, nie wezmą pieniędzy
Drużyna łódzkiego Orła przegrała na własnym torze z ŻKS ROW-em Rybnik. - Nasz trener ma chyba rękę do spuszczania drużyn do niższej ligi - stwierdził zdegustowany Witold Skrzydlewski.