Krzysztof Kasprzak po derbach: Falubaz znowu ma dużo szczęścia

Gorzowska Stal w niedzielę pokonała SPAR Falubaz 50:40. Żadna z lubuskich ekip nie zdobyła punktu bonusowego. Krzysztof Kasprzak w tym spotkaniu wywalczył 13 punktów i był liderem żółto-niebieskich.

Lubuskie derby to zawsze dodatkowe emocje. Zawodnicy jednak najczęściej odpowiadają, że szykują się do tego pojedynku, jak do każdego innego. Zwycięstwo jest cenne zarówno dla zawodników, jak i dla kibiców. - Mecz jak mecz. Każdy na pewno starał się jak najlepiej. Widać jak kibicom zależy na derbach. Cieszę się, że było zwycięstwo i że kibice są zadowoleni. Dla takich kibiców warto jeździć. W Gorzowie są naprawdę wspaniali fani - przyznał Krzysztof Kasprzak.

[ad=rectangle]
Kapitan gorzowskiej Stali w spotkaniu z zielonogórzanami zdobył 13 punktów. Dwa oczka stracił w 13 gonitwie, kiedy dwukrotnie wpadał w dziurę na pierwszym łuku. - Wpadłem w nią po starcie, bo chciałem Hampela założyć, a później wpadłem w nią, bo atakowałem Jonssona. On ją przejechał, a mi po chwili się ukazała, tak jakby wyrosło drzewo przed Tobą. Chciałem skakać, ale to opanowałem. Miałem dużo szczęścia, że pojechałem dalej - komentował "Kasper".

Kasprzak do mety dojechał daleko za rywalami. W pewnym momencie kibice myśleli, że "KK" do mety nie dojedzie. To był jednak efekt przejeżdżania przez dziurę. - Dziura się straszna zrobiła na wejściu w pierwszy łuk. Po starcie spadła mi noga z haka, później atakowałem Jonssona i drugi raz mi noga spadła. Trafiło mi w pachwinę, poszły prądy i tym razem prawa noga mi zdrętwiała, nie lewa. Ledwo dojechałem po ten jeden punkt - dodał.

Losy punktu bonusowego w lubuskich derbach miały rozstrzygnąć się w ostatnim biegu. - Widziałem, że wszyscy stali przed 15 biegiem, więc dałem z siebie wszystko i przyniosło to efekt. Hampel wygrał start, jest znakomitym startowcem, więc miałem z nim problem, ale dobrze, że udało mi się uciec gdzieś tam pod bandą - stwierdził Kasprzak.

Żużlowiec Stali Gorzów przyznał, że piętnasty bieg jest wyrównany i trudno go rozegrać zespołowo. - Starałem się Jarka założyć, ale drugie pole było gorsze od pierwszego. Był przede mną i przez to wciągnął mnie w łuk. Mogłem też Matejowi przez to przeszkodzić. Mówili mi, że coś zrobiłem źle, ale nie zrobiłem tego specjalnie. Starałem się założyć Jarka, a nie mogę zamknąć gazu i się wyłamać, bo wtedy jeszcze Dudek by uciekł. Piętnasty bieg rządzi się takim prawem, że nie zawsze idzie poczekać. Jeżeli bym założył Hampela to mógłbym poczekać, ale nie było możliwość, bo sam ledwo przejechałem po zewnętrznej.

Kapitan żółto-niebieskich twierdzi, że Stal Gorzów powinna ten mecz wygrać wyżej. - Dużo pecha mieliśmy. Zagar taśma, Iversen miał coś ze sprzęgłem. Cyfer upadek na trzecim miejscu, ja straciłem dwa punkty. Siedem punktów trzeba nam dodać. Ponownie Falubaz ma dużo szczęścia. Miejmy nadzieję, że w play-offach nie będą go mieli - ocenił Kasprzak.

Sam zawodnik jest jednak zadowolony z poprawy swojego zdrowia. - Cieszę się, że moja noga jest już prawie zdrowa. Było widać, że przetrenowałem cztery dni na nogach i już jestem innym zawodnikiem. W Mallili wsiadłem prosto z rehabilitacji i nic nie działało - przyznał.

Teraz przed gorzowianami rywalizacja z Unibaxem Toruń na własnym torze. Przed derbami żużlowcy Stali nie mieli zbyt wiele okazji do treningu. Jak będzie przed spotkaniem z "Aniołami"? - Ten mecz z Falubazem to był dobry trening. Trzeba wszystko zostawić i przyjechać w niedzielę. Będę po Grand Prix, silnik będzie tu czekał do przyszłej niedzieli. Był to nowy silnik i z Unibaxem pojadę na nim od pierwszego biegu - zakończył Krzysztof Kasprzak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: