Krótki, techniczny, o specyficznej czarniej nawierzchni i ciekawej geometrii - taki jest tor w Guestrow, na którym odbyła się I runda Speedway European Championship. Zawody pokazały, że można w sumie na mało znanym obiekcie, zrobić świetny żużel. - Zawody były bardzo ciężkie. Ten tor był dla większości zawodników nowym obiektem. Bardzo specyficzny tor, o geometrii przypominającej nieco angielskie. Łuki były ciasne. Start bardzo nietypowy, położony z tyłu prostej, praktycznie z wyjścia z łuku. Tor w Guestrow ma bardzo długi dojazd do pierwszego wirażu. Podobne najazdy mają jedynie angielskie obiekty - tak tor w Guestrow scharakteryzował Tomasz Gollob.
[ad=rectangle]
Mistrz świata z 2010 roku w Niemczech witany był z honorami i nasi zachodni sąsiedzi ogromnymi oklaskami traktowali polskiego żużlowca wszech czasów. Gollob, pomimo tego, że nie znajduje się w tym sezonie w najwyższej formie, nie zawiódł. - Poprzeczka, właśnie z uwagi na ten specyficzny tor, była zawieszona wyżej. Po pierwszym udanym starcie, miałem problem w wyścigach środkowych. Na koniec znów było nieźle. Udało się znaleźć to, czego nie mogłem odnaleźć wcześniej. Cieszę się z występu w I rundzie SEC w Guestrow. Te zawody sprawiły, że odzyskałem wiarę w możliwość odnoszenia kolejnych zwycięstw - podkreślał po zawodach Gollob.
Ciekawie układała się statystyka pól startowych w Guestrow, bo w przeciwieństwie do większości zawodów Grand Prix, gdzie preferowany jest krawężnik, na niemieckim obiekcie lepiej nosiły pola zewnętrzne. - Pola startowe były trudne. Tak naprawdę tylko zewnętrzne pola punktowały. Pierwsze i drugie były mało użyteczne. Wynikało to chyba z najazdu i konsystencji, która była przy krawężniku. Niemniej jednak mi się udało w barażu dojechać do finału z pierwszego pola, co było w tych zawodach rzadkością. W finale, niestety nie udało się powtórzyć tego wyniku, ale i tak cieszę się, że tak pojechałem. Uśmiechnięty wracam do domu - zakończył nasz rozmówca.