Robert Noga - Moje Boje: Cieślak saper

No i jak można było przypuszczać dysputa na temat składu naszej reprezentacji na finał Drużynowego Pucharu Świata przeistoczyła się niemalże w ogólnopolską debatę.

Temat to frapujący, bo dawno już nie było takiej sytuacji, żeby trener-menedżer o ksywie "Narodowy" miał aż tyle znaków zapytania. Niby ma wybrać czterech z dziesięciu, w tym wypadku jednak jego rola bardziej przypomina rolę sapera niż menedżera narodowej reprezentacji. Dotychczas przez wiele lat jasne było bowiem, że reprezentacja oparta była na Tomaszu Gollobie. On był alfą i omegą, jej początkiem, środkiem i końcem i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że może być inaczej. Do tego solidnego gollobowego kośćca dopasowywana była cała reprezentacyjna układanka.
[ad=rectangle]
Mocnym fundamentem kadry w najważniejszych momentach był także człowiek numer dwa polskiego żużla ostatniej dekady Jarosław Hampel. Reszta niczym meteory to pojawiała się w reprezentacyjnym teamie, to znowu znikała. Ale generalnie fundament był stały, dobrze odlany, solidny i bezpieczny. I to gwarantowało z reguły sukcesy, łatwo się o tym przekonać, przypominając sobie chociażby wyniki dotychczas rozegranych finałów Drużynowego Pucharu Świata, połowa z nich zakończyła się triumfem Polaków, przy czym w ostatnich sezonach można mówić nawet o dominacji. Ale nic wiecznie nie trwa. W ubiegłym roku, jak pamiętamy, w okolicznościach które rozpaliły żarliwe dysputy, Tomasza Golloba w reprezentacji na pucharowe zmagania zabrakło. Najpierw w półfinale w Częstochowie, a w konsekwencji tego, także tydzień później podczas finału w Pradze.

Ale nasi sobie poradzili. Opaskę kapitana przejął Jarosław Hampel i jak na kapitana przystało wygrał decydujące o mistrzostwie wyścigi. Solidne wsparcie okazał kadrze doświadczony Krzysztof Kasprzak. Ale kluczem do sukcesu okazała się postawa "młodych wilków". Macieja Janowskiego oraz wówczas juniora, mającego jednak sezon życia - Patryka Dudka. To oni jechali bez kompleksów wobec doświadczonych rywali i bez ich punktów, odwagi, umiejętności i fantazji nic z praskiego horroru ze złotym zakończeniem by nie wyszło. W tym roku jednak sytuacja jest inna, chyba nieco gorsza, za to ciśnienie i presja nieporównywalnie większe. Bo tak naprawdę dobrą formę godną bydgoskich zmagań prezentuje tylko dwójka: Jarosław Hampel - Janusz Kołodziej, chociaż ostatni występ "Małego" w Cardiff w Grand Prix Wielkiej Brytanii był po prosu słaby. Reszta prezentuje formę kameleona i trudno powiedzieć, co z tego wyjść może. "Młode wilki" jakieś takie nie dopasione w tym sezonie, szczególnie Patryk Dudek w ostatnim okresie ma dołek, Maciek Janowski też miewał lepsze okresy.

Z drugiej strony pamiętam, że w ubiegłym sezonie też na początku dołował, ale w odpowiednim momencie doszedł do pełnej dyspozycji. Ale powtórki z rozrywki to nie gwarantuje. Ryzyk fizyk i Gollob w składzie? Pod warunkiem wszakże, że nie będziemy na wszelki wypadek sprawdzać średniej biegopunktowej w lidze, można się odkochać od tego pomysłu. Solidny, acz trochę nieobliczalny "Miedziak"?. A może jednak, przepraszam za wyrażenie nieco "odkurzony" dla kadry Piotr Protasiewicz, który pomimo czterech dych na karku zasuwa jak za najlepszych lat? Nie zapominając absolutnie o Krzysztofie Kasprzaku, który po małym dołku, w Cardiff znowu przypomniał o sobie? Czy mają szansę na angaż na DPŚ pozostali z dziesiątki szerokiej kadry? Sporo tych znaków zapytania, a tutaj jeszcze jak na złość pogoda odwołała Złoty Kask i kluczowy mecze w ekstralidze pomiędzy Stalą Gorzów i Unibaksem. Jak niefart, to niefart.

Nie czarujmy się. Na polskiej ziemi, każdy inny wynik niż pierwsze miejsce dla wielu kibiców może oznaczać spory zawód. Niełatwe zadanie ma więc Marek Cieślak, ale ufam, że wybierze skład najlepszy z możliwych. Już w tym tygodniu na planowanej w Bydgoszczy konferencji prasowej odkryje karty. A potem zobaczymy. Saper myli się wszak podobno tylko raz. Trzeb wierzyć, że nos Cieślaka nie zawiedzie po raz kolejny.

Robert Noga

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: