Zespół gości nie ukrywał, że na Stadionie im. Edwarda Jancarza chciał powalczyć o pełną pulę. Gospodarze postawili jednak trudne warunki. - Przyjechaliśmy tu zmobilizowani, żeby wygrać, ale rywal był na tyle mocny, że się nie udało - komentował po meczu Stanisław Chomski. [ad=rectangle]
Przyjezdnym trudno było myśleć o zwycięstwie, gdyż cały czas brakuje im Chrisa Holdera. Do Gorzowa Unibax Toruń przyjechał jednak jakby jeszcze dwóch zawodników im brakowało. Bezbarwne występy zanotowali Wiktor Kułakow i Tomasz Gollob. - Jeżeli chodzi o Kułakowa to można to jakoś zrozumieć. Po Tomku Gollobie na pewno każdy więcej się spodziewał. Musiałby sam zweryfikować swój występ - skwitował szkoleniowiec.
Mistrz świata z 2010 roku nie miał jednak zbyt dużo do powiedzenia, bo i za wiele nie było do opisania. "Chudy" tylko raz pojawił się na torze i wyścigu nie ukończył z powodu defektu. Jechał na końcu stawki po tym, jak Bartosz Zmarzlik rozprawił się z nim w pierwszym łuku. - Kto był na meczu ten widział, dlaczego więcej się już na torze nie pojawił - przyznał 57-latek.
Z całą pewnością nie jest łatwo odstawić od składu tak utytułowanego żużlowca, ale innej drogi po prostu nie było. Kułakow dostał jeszcze drugą szansę, jednak był równie bezradny, co w pierwszym swoim starcie. Golloba więcej nie oglądaliśmy na własną jego prośbę, o czym nie wspomniał w rozmowie z naszym portalem. Obaj byli później zastępowani przez Pawła Przedpełskiego, Darcy Warda i Emila Sajfutdinowa. - Są decyzje trudne, ale one z czegoś wynikają. Widzieliśmy, w jakim stylu pokonał on te cztery okrążenia. Rozmawiałem z nim i mówił, że się źle czuje i, jeżeli to możliwe, trzeba jechać bez niego - wyznał Chomski.
W obozie toruńskim robi się coraz bardziej grobowa atmosfera. Do 13. wyścigu "Anioły" mogły jeszcze myśleć o zwycięstwie, ale upadek Oskara Fajfera zaprzepaścił te szansę i ostatecznie to Stal Gorzów wygrała 53:37. Bonus dla Unibaksu to marne pocieszenie, bo faza play-off coraz bardziej się oddala. - Nic nie zmienimy. W takiej sytuacji jesteśmy. Trzeba gonić punkty i może się uda - powiedział szkoleniowiec.
To nie będzie jednak proste. Ekipa z Grodu Kopernika to zlepek rekonwalescentów, co odbijało się na ich postawie na początku sezonu. Zespół ten jest dziurawy niczym ser szwajcarski, czego dowodem są Kułakow i Gollob. - Holder jest rozbity i wraca do zdrowia. Nie wiadomo, czy zdąży w przyszłym tygodniu na Puchar Świata. Adrian Miedziński też nie punktuje regularnie. Jedyni pewni zawodnicy to Sajfutdinow i Ward - podsumował były trener "żółto-niebieskich" i Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Tym najlepszym też jednak zdarzają się gorsze chwile. Niegdyś męczyły ich kontuzje, których skutki być może nadal odczuwają, a obecnie dźwigają ciężar zdobywania punktów. Pech nie opuszcza torunian, a sprzęt odmawia posłuszeństwa, o czym przekonał się Sajfutdinow. - Miał pecha. W piątym wyścigu, który był powtarzany, silnik zaczął tracić moc przy tej gorączce. Musiał zmienić motocykl i zanim go dopasował to już było po zawodach - zdradził gorzowianin.
W ENEA Ekstralidze mamy teraz przerwę, ale to nie oznacza wakacji dla żużlowców. Unibax Toruń ma nóż na gardle i musi intensywnie myśleć, co zrobić, jeśli chce awansować do "czwórki". - To tylko przerwa od ligi, a nie od jazdy. To wciąż okres startowy i zawodnicy mają bardzo dużo zawodów. Nie ma mowy o odpoczynku - zakończył Stanisław Chomski.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Zuzel.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/urlz][/b]
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas"
Nie da się już Golloba tłumaczyć. Przy całym szacunku do niego to co zrobił w Gorzowie to jest kpina.
Ale ryczałcik za wycieczkę napewno skasował.