Ewelina Bielawska: Na wstępie pogratuluję wygranej w Cardiff.
Greg Hancock: Bardzo dziękuję za gratulacje. W Cardiff było fascynująco. Czułem się tam świetnie. Mile wspominam ten czas. To naprawdę świetne miejsce do rozgrywania takich zawodów. Tam jest przewspaniała atmosfera na trybunach. Kto był obecny ten wie o czym mówię.
Wracając do Cardiff, lubisz startować na jednodniowych torach?
- Trzeba przyznać, że osoby przygotowujące tor w Cardiff wykonały kawał dobrej roboty. Być może czasem pojawiały się jakieś koleiny, ale pomimo tego najważniejsze, że był on nadal bezpieczny. Mogliśmy bez problemu ścigać się, tworząc jednocześnie świetne widowisko. Wracając do twojego pytania, oczywiście lubię tory jednodniowe. Tak naprawdę nikt z nas nie wie przed zawodami jaka będzie ta nawierzchnia. To sprawia, że dla nas zawodników ta gra jest jeszcze ciekawsza i interesująca.
[ad=rectangle]
Aktualnie jesteś wiceliderem cyklu Grand Prix. W klasyfikacji prowadzi Tai Woffinden, który ma jedynie trzy oczka więcej od ciebie. Spoglądając na tabelę, można stwierdzić, że robi się coraz ciaśniej…
- Tak masz rację, robi się ciasno i to jest w porządku. To są mistrzostwa świata i jedyną rzeczą, która się liczy dla mnie jest to, żeby zdobyć tę jednopunktową przewagę na koniec (śmiech - dop. redakcji).
Przed sezonem powiedziałeś otwarcie, że twoim celem jest ponowne zdobycie tytułu mistrza świata. Jak widać, szanse na to są spore.
- Nie jest sekretem, że właśnie tego chcę. Chcę wygrywać i wierzę, że są szanse na spełnienie mojego celu. Pytanie brzmi - kto chce zdobyć jeszcze więcej? Właśnie ja, naprawdę tego chcę.
W tym sezonie imponujesz formą. Udowadniasz wszystkim, że wiek nie ma znaczenia, by być w czołówce zawodników.
- Tak, czasem słyszę pytania dotyczące mojego wieku. To jest zawsze ważne, aby być w dobrej formie bez względu na wiek, w jakim jesteś. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Trzeba jednak ciężko pracować, aby być najlepszym.
Nie irytują cię momenty, w których wypomina się twój wiek?
- Absolutnie nie. Przyznajmy szczerze, przecież już jestem starym człowiekiem (śmiech – dop. redakcji), ale ja się tym nie przejmuję. Czuję się zupełnie inaczej.
W takim razie jaka jest twoja recepta na wieczną młodość? Podejrzewam, że w pierwszej kolejności wymienisz rodzinę, która szczerze tobie kibicuje.
- To żadna tajemnica. Po prostu trzeba dobrze zjeść, dobrze spać, ćwiczyć i mieć wspaniałe życie w domu – oto ten sekret. To właśnie cały ja.
[nextpage]Czy wiesz, że jeżeli w kolejnym turnieju mistrzostw świata wywalczysz prawo startu w półfinale, będzie to dla ciebie tysięczny wyścig w cyklu Grand Prix?
- Tak, wiem o tym, dzięki Tobie i portalowi SportoweFakty. Nie podejrzewałem, że odjechałem już tyle wyścigów w tym cyklu. To jest szalone, kiedy o tym myślę, ale również bardzo fajne.
Jako jedyny zawodnik uczestniczyłeś we wszystkich turniejach GP. Jak je oceniasz na przełomie tylu lat? Czy twoim zdaniem wzrosła ich popularność?
- Widziałem jak wiele dzieje się w Grand Prix przez te lata i podziwiam to, w jakim miejscu ten turniej jest dzisiaj. Naturalny postęp jest bardzo ważny i mam nadzieję, że ta stabilność i popularność będą nadal rozwijać się w ten sposób. Wierzę, że Monster Energy odegrały wielką rolę w poszerzeniu sportu w ostatnich latach i mam nadzieję, że będzie wciąż tylko lepiej. Ważne jest, by mieć znanych, a przede wszystkim stabilnych sponsorów wokół siebie, a to żużel ma teraz.
Po turnieju w Cardiff Krzysztof Kasprzak w swojej wypowiedzi powiedział, że chciałby być taki jak ty. Często słyszałam podobne komentarze również od innych zawodników. Często podkreślają jak wielki mają szacunek do ciebie, zwłaszcza za to, iż jesteś w porządku zarówno na torze, jak i poza nim.
- Wszyscy jesteśmy różni na wiele sposobów. Z kolei bardzo miło słyszeć mi takie słowa, to fajne, że Krzysztof odczuwa moja osobę w taki sposób. Szacunek często musi przejść długą drogę w tym ekscytującym, niebezpiecznym sporcie.
Za nami dość długa przerwa w startach w polskiej lidze. Czy twoim zdaniem był to trafiony pomysł?
- Uważam, że to był dobry pomysł, ale to moje prywatne zdanie. Jesteśmy bardzo zajęci podczas sezonu. Jeździmy w kilku ligach, do tego część z nas występuje w cyklu Grand Prix. Był więc to znakomity czas do naładowania „naszych akumulatorów”.
Jak spędziłeś ten wolny czas? Jak wyglądało to "ładowanie baterii" w twoim przypadku?
- Starałem się spędzić trochę czasu z rodziną zajmując się typowo domowymi zajęciami. Jestem również zaangażowany w inną działalność poza speedwayem, co również przyczyniło się do tego, by skierować moje myśli w innym kierunku. To było niczym terapia dla mnie (śmiech - dop.redakcji).
Unia Tarnów jest liderem w tabeli Enea Ekstraligi. Drugie i trzecie miejsce prawdopodobnie zajmą drużyny z Zielonej Góry i Gorzowa. Nie wiadomo zaś, która z drużyn jako czwarta awansuje do fazy play-off. Z którym teamem chciałbyś zmierzyć się?
- Nasza drużyna zalicza świetne występy w tym sezonie i to jest niesamowite. Poza nami jest wiele innych, silnych zespołów, które znajdą się w fazie play-off. Nie ma to dla mnie jednak znaczenia, na którą drużynę trafimy. Chcemy pokonać wszystkich, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, aby wygrać ostatecznie w finale.