Jarosław Dymek: Najważniejsze, że jesteśmy cali i zdrowi
Podczas spotkania ligowego we Wrocławiu doszło do dwóch groźnych upadków. Z nawierzchnią toru zapoznali się Peter Kildemand, Artur Czaja i Patryk Dolny.
Mateusz Kędzierski
Nawierzchnia na Stadionie Olimpijskim od samego początku sprawiała zawodnikom spore problemy. Wszystko przez burzę, która kilka godzin przed meczem przeszła przez Wrocław. Mimo częstego równania i ubijania toru, był on wymagający i w opinii wielu niebezpieczny. Sędzia spotkania - Marek Wojaczek nakazał jednak rozpoczęcie ligowego pojedynku.- Po tym co zastaliśmy, to najważniejsze, że jedziemy do domu wszyscy cali i zdrowi. Tor po tych opadach deszczu był bardzo niebezpieczny. Utworzyły się rynny, które zawodnicy porównywali do tego co jest na motocrossie na łukach. Trzeba w nie wpaść, żeby jechać dalej, a wypadnięcie grozi dużym niebezpieczeństwem - powiedział po zawodach menadżer KantorOnline Viperprint Włókniarza Częstochowa - Jarosław Dymek.
Menadżer częstochowskich Lwów nie ukrywa, że zarówno sztab szkoleniowy, jak i sami zawodnicy są już myślami przy niezwykle ważnym spotkaniu ligowym z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, które w najbliższą niedzielę rozegranie zostanie pod Jasną Górą. - Już o tym rozmawiamy i myślimy co robić. Mam nadzieję, ze uda nam się wygrać ten mecz i problemy przestaną nas trapić - zakończył.
Betard Sparta Wrocław - KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa - pomeczowe Hop-Bęc!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>