Kacper Gomólski: Po ciężkiej szprycy stawało się w miejscu

Podczas czwartkowego finału IMP z całkiem dobrej strony pokazał się Kacper Gomólski. Młodzieżowiec Grupy Azoty Unii Tarnów zdobył siedem punktów i zajął 10. miejsce w zawodach.

"Ginger" podczas fazy zasadniczej zostawił za swoimi plecami między innymi znacznie bardziej doświadczonego Piotra Protasiewicza. Warto dodać, że turniej w Zielonej Górze był dla Kacpra Gomólskiego debiutem w finale IMP. - Myślę, że nie było źle. To był mój debiut i zdobyłem siedem punktów. Najważniejsze było dla mnie to, by nie przywozić zer i rzeczywiście tak się stało. W każdym biegu starałem się walczyć, dawać z siebie wszystko i chyba tak było. Popełniałem trochę błędów i zdaje sobie z tego sprawę, wyciągniemy wnioski - skomentował zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów.
[ad=rectangle]
Zielonogórski tor nie umożliwiał żużlowcom wielu możliwości do ataków. W zdecydowanej większości wyścigów, o końcowej kolejności decydował moment startowy i rozegranie pierwszego łuku. - Tor był fajny, przyczepny, ale zawodnicy dostawali strasznie ciężką szprycę i jadąc za kimś po prostu od razu stawało się w miejscu. To był główny problem. Ktoś mógłby być bardzo szybki, ale po jednej czy drugiej szprycy, motocykl mocno zwalniał. Przy tych nowych tłumikach potrzeba trochę czasu, by ponownie się napędzić - dodał Gomólski.

Komentarze (5)
avatar
tomas68
15.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I jak to ma funkcjonować skoro tak młody zawodnik nie potrafi sobie poradzić z każdym innym torem od betonu. 
avatar
marow77
15.08.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kacper spoko!!! Za rok sie uda:-) 
avatar
RECON_1
15.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trzeba przyznac ze jak na debiut w takich zawodach nie bylo zle, nastepnym razem bedzie lepiej. 
avatar
sympatyk żu-żla
15.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kacper jak na debiut to było dobrze . Lecz nigdy nie jest tak dobrze aby nie było lepiej.Powodzenia. 
TATOO
15.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To prawda ,że "nowe" tłumiki zabijają żużel.
Ginger nie było źle ;)