Damian Gapiński: Gość w dom, cukier do szafy

Trener kadry narodowej i Unii Tarnów - Marek Cieślak zaproponował, aby w polskich ligach wprowadzono możliwość zastępowania zawodnika z drugą średnią biegopunktową w drużynie na zasadzie "gościa".

W tym artykule dowiesz się o:

W kilku moich tekstach podkreślałem, że głównymi problemami polskiego żużla jest brak wyobraźni przy wprowadzaniu niektórych przepisów regulaminowych oraz uleganie naciskom klubów przy ich wprowadzaniu. Nie musieliśmy długo czekać, aby ta teza znalazła swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Trener Marek Cieślak zaproponował, aby w polskich ligach istniała możliwość wprowadzenia "gościa" za kontuzjowanego seniora. Cieślak stwierdził poza tym, że niegłupim rozwiązaniem byłaby jazda do dwóch zwycięstw w fazie finałowej. Rozpoczynając od końca trzeba obiektywnie stwierdzić, że jazda do dwóch zwycięstw nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, zwłaszcza w świetle ogromnego handicapu w postaci własnego toru. Jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem jest układ mecz - rewanż, a w przypadku remisu przywileje związane z lepszą pozycją po rundzie zasadniczej w lidze. Co do propozycji trenera kadry narodowej odnośnie "gościa", to w pełni się z nią zgadzam, a nawet poszedłbym jeszcze dalej, jeżeli chodzi o zakres zastosowania tego przepisu. Dopuściłbym możliwość stosowania gościa, za każdego zawodnika. O zasadach na jakich można to zrobić piszę poniżej. Mam jednak z tą propozycją jeden problem - pojawiła się w niewłaściwym momencie. Pojawiła się dokładnie wtedy, kiedy drużyna Unii Tarnów na własnej skórze przekonała się, co oznacza strata kontuzjowanych liderów. To wszystko potwierdza tylko tezę postawioną przeze mnie na początku tekstu oraz tak zwane prawo Kalego. Czyli jak Kali mieć wszystkich zawodników zdrowych, to zmiany niepotrzebne, jak Kali mieć kontuzje, to trzeba zmienić przepisy.
[ad=rectangle]

Od mniej więcej czterech lat piszę o tym, że instytucja "gościa", którą wymyślono w rozgrywkach ligi brytyjskiej, jest w Polsce wypaczana. Dopuszczamy możliwość wprowadzenia "gościa" za juniorów, dając tym samym klubom przyzwolenie na zaniedbania w zakresie szkolenia młodzieży. Pisałem również o tym, że "gościa" należy wprowadzić dokładnie na tych samych zasadach jak w Anglii. W ostatnim meczu Elite League pomiędzy Swindon Robins a Wolverhampton Wolves, w składzie gości pojawiło się aż pięciu takich zawodników! Jaki problem, aby takie same zasady obowiązywały u nas? Żaden. Problem do tej pory polegał jednak na tym, że nigdy wcześniej przed rundą finałową Ekstraligi nie mieliśmy takiej plagi kontuzji, jak do tej pory! O ile wcześniej można było w ciemno obstawiać, że głównym faworytem ligi jest Unia Tarnów, o tyle w świetle kontuzji, teraz takiej pewności nie ma.

A przecież korzyści z wprowadzenia "gościa" może być wiele. Włącznie z oszczędnościami, o których tak często mówią przedstawiciele klubów. Po pierwsze, kadry klubów nie muszą liczyć ponad 10 zawodników, na wypadek pojawienia się kontuzji. Tym samym mogą one zaoszczędzić na kwotach za podpis pod kontraktem. Ważniejszy jest jednak nie aspekt finansowy, a sportowy. Przed sezonem każdy klub kontraktuje skład na miarę swoich możliwości finansowych (a przynajmniej tak powinno być). Pojawienie się kontuzji, a co za tym idzie słabsze wyniki sportowe mają przełożenie na niższą frekwencję i zawód kibiców oraz sponsorów w związku z gorszym niż zakładano miejscem w lidze. Do tej pory podchodzono do tego problemu na zasadzie "gość w dom, cukier do szafy", czyli udajemy, że nie ma problemu. Teraz pojawiła się szansa, że dotknięte pechem kluby zrozumieją, że najsprawiedliwszym rozwiązaniem na ograniczenie wpływu kontuzji jest instytucja gościa, a nie ZZ przy której często miały miejsce różne manipulacje. Na jakich zasadach można wprowadzić "gościa"?

Żużel to w pewien sposób sport "policzalny". Określenie wartości sportowca może nastąpić na podstawie średniej biegowej. I to ona powinna stanowić punkt wyjścia przy określeniu możliwości zmian. Wystarczy prosty zapis: Zastępstwo zawodnika na zasadzie "gościa" możliwe jest wtedy, kiedy zawodnik zastępujący nie ma średniej biegowej wyższej od zawodnika zastępowanego. Na początku rozgrywek punktem wyjścia byłaby średnia z poprzedniego roku. Na przykład po pięciu kolejkach już średnia z obecnego sezonu. Ktoś powie: no tak, ale jak będzie to wyglądało, jak zespół w meczu wystąpi w składzie z zawodnikami, których nie miał od początku sezonu? Odpowiem: na pewno lepiej, niż jazda składem juniorskim, aby na siłę wystawić drużynę do meczu. Jednocześnie w pełni popieram pomysł Jacka Gajewskiego aby wprowadzić niezależnego lekarza, który określałby faktycznie, czy zawodnik nie jest zdolny do jazdy.

Damian Gapiński

Źródło artykułu: