Piotr Szymko (trener Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Zdobyliśmy tak naprawdę jeden punkt, bo pozostałe były z urzędu. Oczywiście sytuacja gdańskiego Wybrzeża jest trudna, to było wiadome. Regulamin pozwolił na to, żeby takie mecze były. Nie chcieliśmy pogrążać drużyny i klubu w większych długach, więc przyjechaliśmy takim składem. Gdyby był dolny KSM to nie byłoby takich meczy. Dla władz żużla jest to pole do przepracowania zimą, bo takich spotkań nie powinno być w Enea Ekstralidze. Uważam, że dolny KSM jest potrzebny. Mogę pogratulować gospodarzom, którzy są drużyną kompletną i pokazali nasze braki. Byliśmy dziś drużyną, która w Enea Ekstralidze startować nie powinna, to każdy wie. To wszystko co mogę powiedzieć, próbowaliśmy trochę powalczyć, ale tylko próbowaliśmy.
[ad=rectangle]
Renat Gafurow (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Przede wszystkim chciałbym podziękować chłopakom z Torunia i pogratulować im wygranej. O sobie mogę powiedzieć, że szkoda tego wyniku. Chciałem zrobić więcej punktów, walczyłem, ale się nie udało.
Stanisław Chomski (Unibax Toruń): Mówiłem już wcześniej, że zabrakło nam czasu żeby zawodnicy połapali swoją formę, którą stracili przez upadki i kontuzje, zarówno zeszłoroczne, jak tegoroczne, zarówno te gdy byłem już tu trenerem, jak i te wcześniejsze. Pierwszy mecz w Gdańsku już był bez Warda, potem w czwartym biegu upadł Emil Sajfutdinow i doznał urazu barku. Potem mecz w Zielonej Górze, niezdrowy Ward, niezdrowy jeszcze Emil, który dopiero w ostatnim miesiącu złapał swój poziom. Wcześniej gdy inni szykowali się do sezonu Chris Holder siedział na wózku, a lekarze zastanawiali się czy będzie sprawny. Zaczął jeździć i przyszła następna kontuzja, i to nie z własnej winy. Były upadki, wstrząśnienia mózgu Miedzińskiego, Golloba, do tego Oskar Fajfer doznał wybicia barku. Dopiero od dwóch tygodni nie ma upadków. Można powiedzieć: dream team, ale jeśli ja zwiążę artyście ręce, to on też obrazu nie namaluje. Widzimy co jest, co się dzieje teraz, jakie kłopoty mają inne kluby. My też to mieliśmy, a czas działał na naszą niekorzyść. Trudno mieć tu do kogoś pretensje. Nie będę już mówił o minusowych punktach, bo będę już pewnie nudny w powtarzaniu tego, trzeba się pogodzić z takim regulaminem, z tym że tak nas ukarano. Presję czuło się wszędzie, każdy się spinał, inni jechali przeciwko nam, każdy chciał z nami wygrać, a u nas brakowało zdrowia, powtarzalności. Chris, Emil, Tomek, oni chcieli więcej, czuli czego kibice od nich oczekują, ale tej sprawności się nie przeskoczy, To taki sport, że z pewnymi dolegliwościami można jeździć, ale to jest główna przyczyna, że tak to się wszystko stało.
Chris Holder (Unibax Toruń): Po takim meczu trudno coś oceniać, bo rywale nie byli mocni. Wygraliśmy łatwo, ale to był sezon pełen kontuzji, również ja ich nie uniknąłem. Było więc ciężko, ale ostatnie tygodnie u mnie były lepsze, z nich jestem zadowolony. Wygrana zawsze cieszy, choćby dla kibiców, to w końcu ostatni mecz sezonu. Szkoda, że było tych osiem minusowych punktów, była też przez to presja. Chcieliśmy dostać się do play-off, ale to było jednak praktycznie niemożliwe, choć robiliśmy co mogliśmy. Jestem pewny, że za rok wrócimy do gry i powalczymy o złoto.
Karol Ząbik (Unibax Toruń): Można powiedzieć, że nie było źle. Minęło sporo czasu, wiele pracowałem nad sobą. Było też i tak, że starałem się nie myśleć o żużlu i pracowałem w firmie u Ani Frelik i u taty. Potrzebowałem czasu, żeby odpocząć. Za mną wiele pracy żeby wrócić do tego poziomu, który jest teraz, i wiem, że muszę pracować jeszcze dalej i jeszcze ciężej. Dziękuję trenerowi i Sławkowi Kryjomowi, że mogłem pojechać. Pokazaliśmy dobrą jazdę. Sezon jest jaki jest, ale trzeba patrzeć w przyszłość. Cała przeszłość związaną z kontuzjami przekreśliłem grubą kreską i patrzę tylko w przód.