Rafał Dobrucki: Kiedy przegrywamy - jest katastrofa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podczas piątkowej konferencji prasowej, trener Rafał Dobrucki poinformował o tym, że po zakończeniu sezonu żegna się z Falubazem Zielona Góra. Odniósł się on też do meczów o brązowy medal DMP.

W niedzielę jego podopieczni w pierwszym spotkaniu o trzecie miejsce zmierzą się z Grupą Azoty Unia Tarnów. Szkoleniowiec przyznał, iż ekipa SPAR Falubazu ma spore problemy kadrowe przed tym starciem. - Problemy zdrowotne ma Aleksandr Łoktajew, który miał być z nami na konferencji prasowej. Zamiast tego leżał w łóżku w Bydgoszczy z gorączką. Mamy więc duży kłopot, jakby innych było mało - wyjaśnił. [ad=rectangle] W pierwszej duecie pojadą Aleksandr Łoktajew i Jarosław Hampel. Pochodzący z Rosji żużlowiec będzie prowadzącym parę. - Łoktajew pojechał bardzo ambitnie w Gorzowie. Może nie zdobył wielkiej liczby punktów, ale bardzo się starał. Od dłuższego czasu zastanawiałem się więc czy nie wstawić go pod numerem prowadzącym parę. Teraz taka okazja się nadarzyła - odpowiedział.

Podczas piątkowej konferencji, szkoleniowiec zeszłorocznych mistrzów Polski bronił Jarosława Hampela, który w ostatnim czasie miewał słabsze występy. - Chciałbym żeby pamiętać o tym, że Jarosław Hampel w tym i zeszłym sezonie wielokrotnie ratował nam skórę. Dzięki m.in. jego postawie zdobyliśmy w zeszłym roku tytuł Drużynowych Mistrzów Polski. Mam wrażenie, że niektórzy o tym zapomnieli i po trzech słabych meczach tego zawodnika w Falubazie przekreślają go. Nie pozwolę na to i zawsze będę go bronił. Każdy w tym zespole ma prawo do słabszego okresu, a Jarek takiego nie miał od kilkunastu lat. Myślę, że warto o tym pamiętać.

Po blamażu w Gorzowie swojego rozgoryczenia nie ukrywali kibice, którzy zdecydowali się wyrazić swoje zdanie, odwracając się tyłem do zawodników stojących pod ich sektorem. Jak ekipa SPAR Falubazu zareagowała na takie zachowanie? - Na pewno kibice byli rozczarowani postawą drużyny i rozmiarami porażki. Natomiast nam nie było miło. Wiem, że zielonogórski kibic jest przyzwyczajony do topowego wyniku, ale przez te wiele lat nie schodziliśmy poniżej pewnego poziomu. Teraz też tak się stało. Awansowaliśmy do fazy play-off. Na pewno ten mecz w Gorzowie chwały nam nie przynosi, ale nie tym jednym spotkaniem powinniśmy żyć. Zwłaszcza w takiej sytuacji kiedy podobno jesteśmy razem i wspólnie i w tych lepszych i w gorszych chwilach - skomentował.

Rafał Dobrucki odniósł się także do decyzji związanej z odejściem z klubu. - Kończy się nasza umowa i nie można jej już przedłużyć. Są pewne powody, o których nie chcę rozmawiać. Głównie są to sprawy rodzinne. Bardzo dużo czasu poświęcałem klubowi przebywając w Zielonej Górze. Mam olbrzymie zaległości jeśli chodzi o te sprawy. Muszę się też temu przyjrzeć - wyjaśniał.

Trener drużyny spod znaku Myszki Miki podsumował ostatnie lata pracy w Zielonej Górze. Przyznał, że rola zawodnika była o wiele łatwiejsza niż zadania na stanowisku trenera. - Rozmawiałem z trenerami innych, mniej rozbudowanych klubów. Czasem mi zazdrościli, bo mieli ku temu powody. Jednak praca w mniejszych klubach, bez ciśnienia i olbrzymiej presji jaka niewątpliwie jest tutaj, jest zdecydowanie łatwiejsza. Kiedy przegrywamy - jest katastrofa. Kiedy wygrywamy też często jest to za mało. Ciśnienie jest też ogromne i to jest wielka trudność w pracy w SPAR Falubazie. Na pewno była to olbrzymia przyjemność pracować w tym miejscu. Myślę, że wyniki, które robiliśmy do tej pory były dla mnie fenomenalne. Przyznam, że po pierwszym roku mojego funkcjonowania jako trenera, zamieniłbym się od razu na bycie z powrotem zawodnikiem - przyznał.

- Te wszystkie lata, kiedy startowałem w tym klubie jako zawodnik, kiedy mieliśmy masę sukcesów wspominam doskonale. Najbardziej pamiętny zostanie 2009 rok, był on najbardziej emocjonalny - dodał.

Źródło artykułu: