- Uważam, że odjechaliśmy dobry mecz jako drużyna. Zostawiliśmy serce na torze. Po pierwszych czterech wyścigach wynik wyglądał bardzo fajnie. Jednak chyba nikt nie wierzył, że tarnowianie nie znajdą w końcu właściwych ustawień. Patrząc przez pryzmat tego sezonu - w pierwszym meczu polegliśmy u siebie z Tarnowem, a teraz udało się zwyciężyć. Nie jest to zły wynik, bo nie bójmy się tego powiedzieć, ale jechaliśmy z najlepszą drużyną w pełnym składzie w Polsce i tylko pech powoduje, że nie jadą dzisiaj o złoto, a tylko o brąz - powiedział po zakończonym, niedzielnym spotkaniu Piotr Protasiewicz.
[ad=rectangle]
Zawodnik wyjaśnił, iż spotkanie było dość ciężkie dla całej drużyny. Mimo wszystko mistrzowie Polski są zadowoleni z ostatecznego wyniku. - Był w nas spokój, aczkolwiek też wielka koncentracja na własnej osobie i pracy. Rywale to bardzo dobrzy zawodnicy, którzy mają szybki sprzęt i świetnie jadą przez cały rok. Byliśmy przygotowani na to, że po tych pierwszych wyścigach będzie znacznie trudniej. Wynik końcowy przyjmuję z podniesioną głową, zwłaszcza po środowej sromotnej porażce w Gorzowie. Nie było to łatwe, a odjechaliśmy drużynowo ładne zawody. Indywidualnie troszkę tych punktów naskrobałem. Przy obecnej formie, na chwilę obecną jest to maksimum moich możliwości. Czekam na koniec sezonu, bo od półtora miesiąca powinienem nie jeździć.
Żużlowiec przyznał, że w rewanżu to tarnowska Unia ma więcej atutów, które może wykorzystać. - Nie oszukujmy się. Jadą u siebie piekielnie dobrze, na wyjazdach nie gorzej. Jeśli pojadą w pełnym składzie i w formie fizyczno-sprzętowej to ten sezon jest ich - skomentował.
Kapitan zielonogórskiego SPAR Falubazu nie chciał komentować sytuacji, która miała miejsce podczas pomeczowej konferencji prasowej, kiedy to Jarosław Hampel wyraził swoje niezadowolenie. - Jestem tylko i wyłącznie zawodnikiem i nie jestem od tego, aby o tym dyskutować. Wolę skupiać się nad stroną sportową tego sezonu. Sezon się jeszcze nie skończył, mamy parę meczów przed sobą. Walczymy dalej o brąz. Hampel ma jeszcze przed sobą walkę o utrzymanie się w cyklu GP. Za dużo mówimy o nim, a inni zawodnicy też jadą. Nie przegrywa sam Jarek tylko my wszyscy jako drużyna. Jeśli wygrywamy to jest podobnie. Ja bym tego tematu już nie drążył, bo zaczyna mnie to wszystko irytować. Jest Falubaz, a nie jest Jarosław Hampel. Dajmy mu robić swoje - skwitował.
- Zawsze będę bronił kolegi z drużyny. W tym momencie jest za duża nagonka. Nie wiem - gdzie szukamy problemu? Każdy ma prawo do słabszej formy. To nie jest tak, że pstrykniemy i jest wszystko w porządku. Nikt z nas przecież nie przesiaduje w barach i nie imprezuje. Ciężko pracujemy i dajemy z siebie wszystko, a przez pryzmat jednego meczu derbowego nie można przekreślać pozostałej części sezonu i osiągnięć poszczególnych zawodników czy całej drużyny. Ja też zrobiłem w Gorzowie jeden punkt i co mam powiedzieć, że pojechałem słaby sezon? W Szwecji jestem najlepszym zawodnikiem ligi, w Polsce jestem siódmym zawodnikiem ENEA Ekstraligi. Jechałem w Pucharze Świata i mam srebro. Oby moje kolejne sezony były takie "słabe" jak ten (śmiech - dop. redakcji) - zakończył.