Enea Ekstraliga: Najlepsi mogą zarobić mniej!

Transferowa karuzela dopiero się rozkręca, ale już w tej chwili wiele wskazuje na to, że czołowi zawodnicy Enea Ekstraligi będą musieli pogodzić się z mniejszymi zarobkami.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Już wcześniej informowaliśmy o dużych rozbieżnościach pomiędzy Emilem Sajfutdinowem a klubem z Torunia. Rosjanin chciałby w przyszłym roku zarobić pieniądze podobne do tych, które skasował w tym sezonie za jazdę w Unibaksie. Chodzi o kwotę rzędu 1 800 000 złotych. W Toruniu nikt nie zamierza jednak wydawać takiej sumy i dlatego możliwym scenariuszem stało się odejście Emila z grodu Kopernika.

Sajfutdinow nie jest jednak jedynym zawodnikiem, który wysoko ceni swoje usługi. Tak samo jest w przypadku mistrza świata Grega Hancocka. Problem polega jednak na tym, że większość klubów ekstraligowych nie planuje tej zimy spektakularnych ruchów kadrowych. W dużej mierze determinują to finanse. Możliwości części ośrodków są ograniczone i dla wielu prezesów sukcesem będzie utrzymanie stanu posiadania. Otwarcie mówią o tym w Gorzowie i Lesznie. Poza tym, nie jest tajemnicą, że za znacznie mniejsze pieniądze niż przed rokiem pojadą kluby z Tarnowa i Torunia. Szaleństw nie będzie też we Wrocławiu. Do aktywnego działania na rynku transferowym zmuszona jest tak naprawdę tylko PGE Marma Rzeszów, która potrzebuje kilku wzmocnień, żeby z powodzeniem startować w Enea Ekstralidze.
- Część prezesów już zapowiedziała, że tej zimy zarobki zawodników mogą się zmniejszyć. Moim zdaniem to dzieje się już od pewnego czasu, a teraz może to nabrać jeszcze większego rozpędu. Wierzę, że niektórzy pomyślą dwa razy czy wydawać ponad stan posiadania. Wciąż pewnie będą jednak kluby, dla których ważniejsze będą ambicje niż rzeczywiste możliwości - zauważył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski. - Pewnie wszyscy od razu nie zaczną oszczędzać, ale klubów rozsądnie wydających pieniądze powinno być coraz więcej. Takie docierają do mnie sygnały. Część żużlowców pogodzi się z tym, że zarobi mniej, inni nie będą mieć wyjścia, a pozostali mogą dostać to, czego chcą. Cieszy mnie, że dzieje się to, o czym mówiłem wcześniej jako przeciwnik KSM. Zawodników jest obecnie wystarczająco dużo, żeby dla każdego ich wystarczyło. Trzeba tylko być cierpliwym i nie brać kogoś za wszelką cenę. Forma żużlowca to bardzo zmienna materia. Już teraz część zawodników odbija się od drzwi prezesów ze swoimi oczekiwaniami. Tak samo niektórzy prezesi są odprawiani przez żużlowców. Mam wrażenie, że mamy przeciąganie liny. To próba sił w obie strony. Rozbieżności są jednak ogromne i dobrze. Cieszę się, że doszło do takiej sytuacji. To wszystkich może czegoś nauczyć. Sytuacja Włókniarza i Wybrzeża to nauka nie tylko dla klubów, ale też dla żużlowców, którzy będą większą wagę przywiązywać do podpisywania umów w miejscach, gdzie będą one rzeczywiście realizowane - dodał Cegielski.

Jeśli w rozmowach z zawodnikami działacze będą nadal twardo stać przy swoim stanowisku, to największe gwiazdy w Enea Ekstralidze być może będą musiały pogodzić się z mniejszymi zarobkami. - Już teraz obserwuję sytuację, której nie było wcześniej. Telefony dzwonią w dwie strony. Nie jest tak, że to tylko działacze zabiegają o żużlowców. Oni sami lub za pośrednictwem swoich menedżerów w coraz większym stopniu kontaktują się z klubami - powiedział nam jeden z działaczy. - Giełda transferowa będzie długo otwarta. Kluby przeprowadzą naprawdę sporo rozmów kontraktowych, a podpisy w tym sezonie będą wyjątkowo przemyślane. Jestem o tym wręcz przekonany - podkreślił wcześniej prezes SPAR Falubazu Zielona Góra Marek Jankowski. - Można założyć, że w skali kraju wartości kontraktów będą maleć. Utrzymanie przez zawodnika kontraktu na niezmienionym poziomie będzie rzadkością i już to zawodnicy powinni uznać za sukces - wtórował mu prezes Ireneusz Maciej Zmora.

Ostrożność klubów może spowodować, że część żużlowców zweryfikuje swoje oczekiwania. Już teraz nieoficjalnie wiadomo, że wznowione zostały kontakty pomiędzy Emilem Sajfutdinowem a klubem z Torunia. Propozycja działaczy Aniołów jest jednak cały czas taka sama - Rosjanin może liczyć na zarobki na poziomie maksymalnie 1 300 000 złotych. Czy prezesi będą równie konsekwentni w negocjacjach, przekonamy się w najbliższych tygodniach. Jest jednak nadzieja, że tej zimy w polskim żużlu w wielu przypadkach górę może wziąć zdrowy rozsądek.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy wierzysz, że zarobki zawodników ENEA Ekstraligi spadną tej zimy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×