Można powiedzieć, że Piotr Pawlicki w zmierzającym ku końcowi sezonie przyzwyczaił się już do zdobywania złotych medali. Po wywalczeniu tytułu IMŚJ czy drużynowych triumfach MMPPK i MDMP, teraz na szyi młodszego z braci Pawlickich pojawił się krążek z najcenniejszego kruszcu w turnieju World Speedway League. - Turniej był fajnie zaplanowany, dobrze zorganizowany, wszystko było w porządku. Sezon zakończył się dla mnie kolejnym złotym medalem, już którymś w tym roku. Mimo wszystko nie popadam w hurraoptymizm, tylko będę nadal brnął, by tych złotych krążków było jak najwięcej - skomentował urodzony w Lesznie zawodnik.
[ad=rectangle]
Turniej w Winnym Grodzie był jedną z ostatnich możliwości do rywalizacji w tym sezonie. Mimo tego zawodnicy walczyli o każdy centymetr toru, choć nie zawsze za wszelką cenę. - Tor w Zielonej Górze jest bardzo fajny, kibice i atmosfera również. Widać było, że zawodnicy, oczywiście w miarę możliwości, uważali na siebie wzajemnie, może pomijając niektóre akcje. Dziękuję za wspaniały sezon mojemu teamowi, przyjaciołom, którzy są ze mną nawet w najtrudniejszych momentach, rodzinie i sponsorom - dodał niespełna 20-latek.
"Piter" przyznał, że w sobotę nie korzystał z najlepszych silników, lecz oczywiście nie potraktował zawodów WSL iście treningowo. - To nie były zawody bardzo na poważnie. Miałem dobre silniki, może nie te z najwyższej półki, ale to były jednostki, na których zrobiłem też kilka kompletów. Chodziło bardziej o zabawę. Fajnie, że udało mi się powalczyć i stworzyć fajne widowisko - zakończył Piotr Pawlicki.