Czy byłeś kiedyś na Stadionie Narodowym w Warszawie?
Piotr Pawlicki: Tak. Miałem przyjemność wziąć udział w Dakarze na Narodowym i bardzo mi się podobało. Chociaż tor nie był tam stricte żużlowy, a bardziej przypominał piasek, to jednak na mnie wrażenie zrobił sam obiekt. Bardzo mi się spodobał.
[ad=rectangle]
Chciałbyś wystartować w LOTTO Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland 18 kwietnia przyszłego roku?
- Gdybym miał okazję wystartować w tych zawodach, to byłbym z tego dumny. Kiedy byłem na Stadionie Narodowym, stwierdziłem, że jest tam pięknie. Prawdziwą przyjemnością byłoby wyjść do prezentacji z najlepszymi żużlowcami na świecie. Nie wiem jednak czy zostanę zauważony przez trenera kadry i organizatorów.
Reprezentowałeś barwy Warszawskiego Towarzystwa Speedwaya w zawodach młodzieżowych, gdy drużyna startowała w MDMP i MMPPK. Masz więc związki ze stolicą!
- To prawda, zdobywałem z warszawskim zespołem złoty medal w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych oraz brązowy w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Jeździłem wówczas m.in. wraz z bratem. Oby takich medali było jak najwięcej.
Czy już w sezonie 2015 będziesz chciał awansować do cyklu Grand Prix i wystąpić w nim w roku 2016 jako pełnoprawny uczestnik?
- Moim celem jest na pewno obrona indywidualnego mistrzostwa świata juniorów. Chcę piąć się w górę i oczywiście moim marzeniem jest uzyskanie awansu do Grand Prix. Wkrótce jadę w góry, a potem czeka mnie ciężka praca i treningi przed nowym sezonem, sezonem pełnym wyzwań.
Jak oceniasz aktualny poziom rywalizacji w FIM Speedway Grand Prix?
- Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie miałem okazji do rywalizowania w Grand Prix, ale stawka jest tam na pewno dobra i wyrównana. Kiedyś w Grand Prix ścigali się tacy żużlowcy jak Jason Crump, Leigh Adams lub Tony Rickardsson, a dziś są inni, choćby Tai Woffinden, Krzysztof Kasprzak czy Chris Holder. Do cyklu dochodzą nowi zawodnicy, na przykład Maciej Janowski i uważam, że jest ciekawie. Moje marzenie to móc do nich dołączyć, generalnie wielką nobilitacją jest zakładanie kombinezonu reprezentacji Polski i plastronu z białym orłem.
Pasją twojej rodziny są konie. Czy teraz masz trochę więcej czasu, aby jeździć konno, bo sezon żużlowy niedawno się skończył?
- Konie to rzeczywiście moja pasja. Sytuacja jest jednak zimą dość dziwna, bo czasu również mi brakuje. Aktualnie jestem zajęty wizytami u sponsorów, którym dziękuję za wsparcie w minionym sezonie. Często bywam w rozjazdach. Konie są jednak podstawą przygotowania do sezonu. Jeżdżę na nich, a czasami zdarza mi się nawet brać udział w zawodach.
Czerwony kolor twojego kombinezonu nawiązuje do wielkiego szacunku, którym od lat z bratem darzycie Leigh Adamsa. W sezonie 2015 dalej będziecie wierni tej barwie?
- Leigh Adams to nasz idol. Razem z Przemkiem zaczynaliśmy w szkółce od mycia motorów Australijczyka. Kolory na pewno zostaną w nawiązaniu do tej tradycji.
Niedawno gościłeś we Lwowie. Co tam robiłeś?
- Czasami przebywam tam u mojej dziewczyny Kaliny, która co prawda jest Polką, ale studiuje w Lwowie.
Jak ci się tam podoba?
- W Polsce podoba mi się najbardziej i cieszę się zawsze, gdy tu wracam. Na Ukrainie ludziom żyje się trudniej. Ja kocham Polskę!