Beniaminkom w ostatnich sezonach było zazwyczaj ciężko zbudować silne składy, które mogłyby zawojować Ekstraligę. W tym okresie transferowym zarówno GKM Grudziądz jak i PGE Stal Rzeszów dokonały kilku ciekawych wzmocnień. - Czy ja wiem, czy to są takie wielkie wzmocnienia? Wydaje mi się, że to wszystko było robione trochę bez głowy. Nie mogę zrozumieć, czym się kierowała jedna i druga drużyna, dobierając sobie takich, a nie innych zawodników do składu. Wydaje mi się, że jeden i drugi beniaminek może mieć problem w przyszłym sezonie - ocenił ruchy transferowe GKM-u i PGE Stali Marek Cieślak.
[ad=rectangle]
Być może faktycznie wielkiej myśli przewodniej w ruchach obu klubów nie było, a po prostu kontraktowano żużlowców, którzy znajdowali się jeszcze na rynku w transferowym. - Jeżeli ktoś awansuje do Ekstraligi, to powinien od razu wiedzieć, czego chce. Nie bardzo rozumiem co miało znaczyć takie wahanie w Rzeszowie. Słyszeliśmy tylko jedziemy, nie jedziemy, a później znów jedziemy. Czas uciekał, zawodnicy zaklepywali sobie kluby, a w Ekstralidze trzeba mieć mocną ekipę, bo to nie są przelewki. Tutaj nie ma litości, a koszty funkcjonowania drużyny są bardzo duże. Jeśli któryś z klubów będzie dostawał notorycznie w "skórę", będzie to bardzo niezdrowe pod każdym względem. Zarówno finansowym, sportowym i marketingowym. Wszystko się wtedy wali - dodał Cieślak.
Zdaniem doświadczonego i utytułowanego trenera budowanie teoretycznie oszczędnościowego składu, wcale nie musi być tanie. - Zawsze powtarzałem, że ci, którzy chcą zrobić tani skład, w końcowym rozrachunku robią drogi skład. Czasami chce się teoretycznie zaoszczędzić, a wychodzi wszystko na odwrót. Nie ma ani wyniku, a płacić trzeba. Zawodnicy zrobią co mecz z bonusami po 45 punktów, a zwycięstw nie ma i punktów w tabeli nie przybywa. W efekcie stadiony robią się puste. Zamiast taniego składu robi się dziura w budżecie - wyjaśnił nasz rozmówca.
Marek Cieślak dla GKM-u widzi szansę w postaci trudnego technicznie toru. - Grudziądz może nadrobić dużo swoim torem, który jest wymagający i trudny. Większość zawodników ekstraligowych rzadko w ostatnim czasie startowała w Grudziądzu. Może być tak, że ktoś przyjedzie i zanim połapie się, o co tam chodzi, będzie po meczu. GKM może dzięki temu coś zwojować. Moim zdaniem brakuje im jednego solidnego zawodnika. Gdyby Leon Madsen tam faktycznie przeszedł, byłaby to mocna drużyna. Uważam, że Madsen z Artiomem Łagutą stworzyliby bardzo silną parę. O młodszego z Łagutów jestem spokojny. Artiomowi tor w Grudziądzu będzie wybitnie odpowiadał - zakończył Cieślak.