Powrót przelotowych tłumików został przyjęty przez zawodników z dużym entuzjazmem. Teraz czekają ich długie testy. Wciąż jest jednak kilka niewiadomych. Nadal nie jest jasne, ile takich urządzeń otrzyma homologację. Pewnikami są DEP i Poldem. - To była oczekiwana przez wszystkich decyzja. Będzie bezpieczniej i stworzy się szansa na przygotowywanie bardziej przyczepnych torów. Wracamy do normalności i teraz każdy musi się martwić, by się do tego dostosować - twierdzi Krzysztof Cegielski.
[ad=rectangle]
- Jestem w tej sprawie w stałym kontakcie z władzami żużlowymi i słyszałem, że kilka urządzeń zostanie dopuszczonych. W tym tygodniu mamy poznać oficjalne informacje. Wiadomo, że są urządzenia w całości przelotowe, a także inne "półprzelotowe". Zobaczymy, czy do użytku zostanie dopuszczony tłumik, na którym żużlowcy jeździli w tym roku, bo on stracił homologację. Dobrze by jednak było, gdyby i z niego można było nadal korzystać, bo mogą się znaleźć tacy, którzy będą tego chcieć - dodał "Cegła".
Zawodnicy już rozpoczęli lub w najbliższym czasie przystąpią do testów przelotowych urządzeń. Wybór powinien być duży, ale Cegielski przewiduje, że zwycięży jedna opcja. - Wystarczy, że kilku czołowych, szybko jeżdżących zawodników założy jeden model tłumika, a cały świat zrobi to samo. Skończy się tak jak zwykle. Żużlowcy mieli już w przeszłości z czego wybierać. Wszyscy jeździli na jednym urządzeniu. Czeka nas jednak na pewno walka pomiędzy producentami. Zobaczymy, kto okaże się lepszy. Koszty nie będą mieć tu znaczenia - podkreślił Cegielski.
Po wprowadzeniu tłumików nieprzelotowych doszło do kilku zmian w światowej czołówce. Wiele zyskali zawodnicy współpracujący między innymi z Peterem Johnsem. Czy teraz możliwe są kolejne przetasowania? - Faktycznie, było tak, że niektórzy zawodnicy odrodzili się po zmianie tłumików, a inni stracili swoją pozycję. Teraz może być podobnie. Nie wiem, czy dojdzie do rewolucji. Pewne nazwiska mogą jednak wrócić do gry. To także szansa dla tunerów, którzy w ostatnich latach złapali zadyszkę i zostali nieco z tyłu. Nastąpiła zmiana, mogą zacząć od zera i iść ramię w ramię z tymi, którzy ostatnio dominowali. Rozgrywka pomiędzy tunerami powinna być szczególnie ciekawa - wyjaśnił "Cegła". - A jeśli chodzi o zawodników, to zgadzam się z Markiem Cieślakiem. Żużlowcy, którzy jeździli słabiej nie z powodów sprzętowych, nie przejdą teraz metamorfozy. Jest jednak pewnie również grupa, która może teraz skorzystać na tłumikach. Ta zmiana wpłynie pewnie na układ sił w Grand Prix czy w lidze polskiej, bo jest istotna. Cieszę się jednak, że żużel zrobił dobry krok, bo zyska na nim pod względem wizerunkowym - zakończył nasz ekspert.
Zobaczą mechanicy, zawodnicy i inni z otoczenia co jest na rynku oraz torach i będą decydować. Będą kierować się swoim interesem i Czytaj całość