Janusz Kołodziej jako pierwszy podpisał kontrakt z Unią Tarnów, choć wówczas jeszcze nie był przesądzony los drużyny. - Chciałem dla przykładu podpisać kontrakt jako pierwszy, żeby też swoją decyzją nakłonić kolegów do zostania w tej drużynie i żebyśmy dalej tworzyli ten zespół i jeździli razem. Zrobiłem, co było w mojej mocy. Nie wszyscy koledzy zdecydowali się na pozostanie w Tarnowie. Trudno, ale każdy z nas jest wolnym człowiekiem i ma prawo wyboru - podkreśla "Koldi".
[ad=rectangle]
Janusz Kołodziej nie lubi spekulować przed sezonem o szansach swojej drużyny. - Poprzedni sezon pokazał, że wszelkie dywagacje nie mają sensu. Nie byliśmy kandydatem do tytułu, a proszę sobie przypomnieć, jak przejechaliśmy rundę zasadniczą. W play-offach wiadomo, jak to się potoczyło, ale mieliśmy kontuzje. Mówię o tym, by teraz też od razu nie rozdawać kart przed sezonem. Nie chcę oceniać tej nowej drużyny, którą zbudowano w Tarnowie. Cieszę się, że w ogóle jest drużyna. Wierzyłem cały czas, że klub wystartuje w rozgrywkach i tak też się stało - dodaje nasz rozmówca.
Zawodnik bardzo ściśle związany ze środowiskiem tarnowskim apeluje, by dać szansę nowym osobom, które pojawiły się w Unii. - Nie ma już co prawda trenera Marka Cieślaka, który doszedł do wniosku, że chce zmienić klimat i to zrobić. W Tarnowie będą teraz inni ludzie i nie można ich z góry spisywać na straty. Oni też będą chcieli dobrze wykonywać swoją pracę. Zobaczymy po sezonie, jak to będzie wyglądało - kończy Kołodziej.