Regulamin Licencyjny na sezon 2015 w zakresie kryteriów finansowych mówi między innymi o tym, że do wniosków składanych przez kluby, dołączone musi być oświadczenie o braku na dzień 30 listopada bieżącego roku zobowiązań klubu wynikających z regulaminów i zawartych umów na dany rok i lata poprzednie wobec:
1) zawodników krajowych i zagranicznych
2) innych klubów żużlowych
3) FIM i FIM Europa oraz kontraktowych promotorów FIM i FIM Europa
4) PZM
5) spółki EŻ
6) osób urzędowych
[ad=rectangle]
Kluby posiadające zadłużenie względem wymienionych podmiotów mogą przedstawić odpowiednie dokumenty uzgadniające sposób i terminy spłaty tych zobowiązań z zastrzeżeniami, które przewiduje regulamin. Problem Regulaminu Licencyjnego polega jednak na tym, że dopuszcza zadłużenie klubów względem innych podmiotów. - Wszędzie słyszymy o propozycjach spłaty zaległych zobowiązań dla zawodników, które zresztą i tak dalekie są od zadowalających. Oprócz nich na zwrot mogą liczyć ZUS, Urząd Skarbowy i inni pracownicy klubu, bo to gwarantuje uzyskanie licencji. Nikt nie liczy się jednak z takimi firmami jak moja - powiedział dla SportoweFakty.pl Mirosław Bożejewicz.
Właściciel toruńskiej firmy Gabo, zajmującej się dystrybucją sprzętu i części do motocykli szacuje, że zadłużenie klubów względem podmiotów, których spłaty Regulamin Licencyjny nie przewiduje, może być liczone w milionach. - Według moich obliczeń zadłużenie względem firm współpracujących z klubami może być równie wysokie, jak to w stosunku do zawodników. Co z tego, skoro kluby nie muszą tego zapłacić? Sam przez te wszystkie lata straciłem kilkaset tysięcy złotych. Straciłem na klubach, które bankrutowały w Grudziądzu, Ostrowie, Rybniku, Warszawie czy Gnieźnie. To nie jest tylko problem mojej firmy. Ktoś powie, że mogłem iść z tymi sprawami do sądu. Mam nakazy i co z tego? To jest problem naszego żużla i polskiego prawa - dodał Bożejewicz.
Jak się okazuje, problem ułomności Regulaminu Licencyjnego był zgłaszany do Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Pozostał jednak nierozwiązany. - Sygnalizowałem ten problem żużlowej centrali. Niestety z kontekstu rozmowy wyszło, że bardziej im zależy na tym, aby kluby z Częstochowy i Gdańska jeździły w lidze, niż firmy związane z tymi klubami mogły liczyć na zwrot pieniędzy. Tylko co z takimi firmami jak moja? - zakończył Mirosław Bożejewicz
I to nie żart.
Tak naprawdę lista wierzycieli pow Czytaj całość