Adrian Miedziński: Postaram się awansować do cyklu Grand Prix

Adrian Miedziński był bardzo bliski zwycięstwa w siódmej edycji Gali Lodowej Sławomira Drabika, która w minioną niedzielę odbyła się w Częstochowie. "Miedziak" w finale długo przewodził stawce, jednak po pasjonującym pojedynku musiał uznać wyższość fenomenalnie radzącego sobie na lodowej tafli Sławomira Drabika. Torunianin w rezultacie zajął dopiero czwarte miejsce, jednak jak sam przyznał po zawodach, liczyła się przede wszystkim dobra zabawa, a wyniki były absolutnie sprawą drugorzędną.

- Na pewno można było wygrać te zawody. O wszystkim zaważyły niestety moje błędy. Troszeczkę za dużo gazu, mogłem troszeczkę bardziej przytrzymać krawężnik, a niestety jadąc na większym gazie ciężko mi było utrzymać się przy tych choineczkach. Sławek podjechał, troszeczkę mnie puknął i tyle. Innej możliwości wyprzedzania na lodowisku nie ma i po prostu obróciło mnie. To był ewidentnie mój błąd, ale to jest zabawa. Myślę, że kibice mieli trochę emocji i mam nadzieję, że miło spędzili z nami ten wieczór - stwierdził tuż po zawodach.

Miedziński już od kilku lat bierze udział w podobnych turniejach lodowych w całej Polsce i jak sam mówi, traktuje je przede wszystkim w formie dobrej zabawy. - Dla mnie takie gale są zabawą. Wiadomo, jak każdy przyjedzie, to chcę dobrze się zaprezentować i pojeździć sobie. Niemniej jednak to fajna zabawa i szansa na kontakt z motocyklem w okresie zimowym - podkreśla.

Nie ulega wątpliwości, że starty na lodzie są także jednym z elementem przygotowań do sezonu, gdyż w okresie zimowym zawodnicy rzadko mają okazję do tego, by usiąść na motocyklu. Torunianin obok startów na lodzie dużo czasu poświęca na treningi ogólnorozwojowe i od kilku lat do sezonu przygotowuje się według sprawdzonego sposobu. - Przygotowuję się jak co roku. Trenuję pod okiem Marka Szyderskiego na siłowni połączonej z aerobikiem. Do tego dochodzi jakaś gra w hokeja i piłkę nożną. Jeszcze na pewno dojdzie do tego jazda na nartach i tak wyglądać będą moje przygotowania. Ogólnie wszystko wygląda, jak co roku - zaznacza Miedziński.

Miniony sezon 23- latek może zaliczyć do udanych. "Miedziak" wraz ze swoim macierzystym klubem święcił, bowiem zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski, a dodatkowo otarł się o awans do światowej elity, gdyż w Grand Prix Challenge w Zielonej Górze był o krok od awansu. - Na pewno główny cel został osiągnięty. Złamałem obojczyk i niestety ta kontuzja zabrała mi wiele czasu, ale na szczęście potem wszystko było w miarę dobrze. Szkoda na pewno Grand Prix Challenge, gdyż tam sam przekombinowałem i wina leży po mojej stronie i w rezultacie wyszło, jak wyszło. Widocznie tak miało być. Postaram się w przyszłym roku awansować do cyklu Grand Prix, na pewno będę o to walczył. Jadę od razu w międzynarodowych rundach eliminacyjnych i dla mnie jest to na pewno większe ułatwienie. Na pewno w lidze chciałbym się dalej rozwijać, robić mniej błędów i stawać się coraz bardziej doświadczonym zawodnikiem - mówi zawodnik "Aniołów".

W myśl przysłowia "zwycięskiego składu się nie zmienia", toruńscy działacze ponownie postanowili w przyszłym sezonie postawić na zawodników, którzy w sezonie 2008 sięgnęli po medale z najcenniejszego kruszcu. Niepewny pozostania w grodzie Kopernika jest tylko Hans Andersen. Zdaniem Miedzińskiego, to dobre posunięcie działaczy. - Na pewno będziemy walczyli o obronę tytułu. Na pewno będzie to trudniejsze zadanie, niż jego zdobycie po raz pierwszy. Najważniejsze by skład pozostał taki sam, gdyż zawodnicy się zżywają i wiedzą, jak jechać. Uważam, że to wielki plus, że skład pozostanie praktycznie niezmieniony - kończy 23- letni zawodnik.

Komentarze (0)