Kluby PLŻ2 nie chciały większej liczby spotkań

pazdzierniku a nie 2 tyg przed liga

w budżecie. Kluby 2-ligowe też nie chciały jechać w 1 lidze, stąd 7 zespołów w 1 lidze. Tutaj też słusznie posłuchano tych drużyn, bo gdyby tak nie było, to możliwe, że znowu kolejny ośrodek miałby poważne tarapaty po sezonie i być może w tym mieście upadłby żużel bądź tak jak teraz w Gdańsku - warunki licencji spełniliby dopiero przed samym startem. Kluby 2-ligowe mają budżety do 1 mln, Rawicz 300 tys, kluby 2-ligowe mają budżety w granicach od 2 mln do 4 mln i to jest znaczna różnica, niby pieniądze nie grają, ale za pieniądze przyciąga się zawodników do klubu, bo za worek śliwek nie będą jeździć. Wiadomo, że dla kibiców lepiej byłoby jak najwięcej meczów, a jeśli to się chce osiągnąć, to najlepiej by było to wiadome przed startem podpisywania kontraktów, a z drugiej strony właśnie wtedy żużel traci na zespołach, które mają kłopoty finansowe i nie potrafią kalkulować budżetu, bo potem nie wiadomo ile drużyn wystartuje w następnym sezonie żużlowym i koło się zamyka. Wniosek jest taki: niech kluby mierzą siły na zamiary i dobrze kalkulują budżety, a wszyscy w listopadzie będziemy znać ilość drużyn na następny sezon. Zawodnikom, telewizji i wszystkim wyjdzie na dobre. Dobrze, że w tym sezonie podjęto walkę z klubami, które podpisują kontrakty z nieba i się z nich nie wywiązują, trzeba było kiedyś powiedzieć STOP, zacisnąć pasa, powiedzieć "tak nie można" i tak też się stało. Bawmy się w żużel za realne pieniądze, nie kupujmy na siłę i nie zadłużajmy się. Mam budżet 300 tys, to robię za niego skład. Skończę na ostatnim miejscu w tabeli? Nic nie szkodzi, ale i żużel przetrwa, i zawodnicy dostaną swoje pieniądze, a i wszystko będzie poukładane, a żużel lepiej postrzegany w mediach, bo bez afer.