Moim błędem było niedopilnowanie Roberta Terleckiego - rozmowa z Tadeuszem Zdunkiem, prezesem Wybrzeża

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Czy znał pan wysokość kontraktów?

- Nie do końca. Niektóre stawki znałem, innych nie. Bardziej wnikliwie na to nie patrzyłem, bo jako sponsor, a nie pracownik Spółki nie znałem realiów. Okazało się, że różne zapisy i premie bardzo podwyższały kontrakty. W momencie, w którym odszedł Robert Terlecki i zyskał pan pełny dostęp do finansów Wybrzeża, wciąż klub starał się jechać w najsilniejszym możliwym składzie. Czy to był dobry wybór? - Czy to było potrzebne, czy nie trudno powiedzieć. Pamiętajmy jednak, że wtedy były szanse na utrzymanie w ENEA Ekstralidze. Kluczowy był mecz w Częstochowie. My w czerwcu wykazaliśmy wszystkie długi i skutkowało to odebraniem Spółce licencji. To, że dzisiaj startujemy nie byłoby możliwe bez wprowadzonej przez moich ludzi restrukturyzacji. Zaczęły się zmniejszać wszystkie koszta poboczne. Pozwoliło to na redukcję długu i gdy przejmowaliśmy je jako Stowarzyszenie, pieniędzy do spłaty było już dużo mniej. Pełnym składem praktycznie jednak nie jeździliśmy. Był on coraz bardziej oszczędnościowy.
Pod koniec sezonu 2014 skład Wybrzeża odbiegał od ekstraligowych standardów Pod koniec sezonu 2014 skład Wybrzeża odbiegał od ekstraligowych standardów
Pojawiły się informacje, że poza dawaniem pieniędzy w ramach sponsoringu, pożyczał pan również pieniądze do klubu i dlatego chce pan dalej uczestniczyć w środowisku żużlowym, by odzyskać część z nich. Jak się pan do tego odniesie? - Jak ja słyszę te bzdury, które przeważnie opowiadają ludzie, którzy pracowali w tym klubie i czerpali z tego nie małe korzyści, to mocno podnosi mi się ciśnienie. Nie przeczę, że część z pieniędzy wykładałem poza umowami w ramach pożyczki, ale było to niezbędne. Oczywiście wszystkie pieniądze przepadły, bo stawiamy Spółkę w stan likwidacji. GKŻ jest zupełnie inną organizacją. Do dnia dzisiejszego w 2015 roku włożyłem w żużel 160 tysięcy złotych. Gdyby nie zaangażowanie moje, czy Marka Balickiego, klub by nie ruszył. Nie byłoby ani treningów, ani sparingów. Ze względu na to, że przeciągał się proces licencyjny, musimy dopiero umówić się i podpisać umowy ze sponsorami, z którymi wcześniej negocjowaliśmy. Zgodnie z umowami zobowiązałem się dać w 2015 roku na bieżącą działalność 250 tysięcy złotych. Jeszcze przed końcem sezonu 2014 stało się jasne, że GKS Wybrzeże SA nie może ubiegać się o licencję na starty w Nice PLŻ. Jaki był wasz plan, gdy gdański klub spadłby o jedną klasę rozgrywkową? - Mieliśmy plan restrukturyzacji, by wystartować w Nice PLŻ. Byłem po rozmowach ze sponsorami i z miastem. Spółkę byłoby wówczas stać na spłatę 50 procent zadłużenia w cyklu 25-miesięcznym. Nie tylko zawodnicy, ale wszyscy dłużnicy dostaliby połowę tego, co im ona zalegała. Planowaliśmy budowę składu, który dawał nam utrzymanie. Ja dokładnie wszystko policzyłem i miałem zestawienia finansowe. Po odebraniu licencji Spółce, przewidywane wpływy poleciały bardzo mocno w dół. Jaka ma być pana rola w klubie w 2015 roku? - Jestem prezesem, głównym sponsorem, sprzątaczem i nie wiem kim jeszcze (śmiech). Z 10-11 ludzi w klubie pozostały 3. Koszty biura z miliona złotych rocznie spadły do niecałych 150 tysięcy złotych. To nam pozwala spokojnie patrzeć w przyszłość. Nie przeczę, że planujemy zatrudnić jeszcze jedną osobę, bo ktoś musi aktywnie prowadzić Klub Biznesu oraz Pomerania Bike Cup, co pozwoli nam pozyskać pieniądze i rozwijać działalność klubu. Mirosław Berliński zajmuje się sportem, Mariusz Kędzielski organizacją i nie wyrobiliby się oni z kolejnym zadaniem.
Awans do ENEA Ekstraligi w 2013 roku był gwoździem do trumny GKS Wybrzeże SA Awans do ENEA Ekstraligi w 2013 roku był gwoździem do trumny GKS Wybrzeże SA
Jak by pan porównał kontrakty z zawodnikami w Spółce i w Stowarzyszeniu na przestrzeni ostatnich trzech lat?

- Już w ubiegłym sezonie te kontrakty były normalne. W 2013 były one jednak wystrzelone w kosmos. Nie rozumiałem dlaczego zawsze prezes Terlecki chciał jechać pełnym składem, gdy rywal przyjeżdżał juniorami. Sprzeczałem się z nim i z trenerem, że w końcówce sezonu należało oszczędzać pieniądze, a nie wydawać je bez sensu. Moje zdanie jednak niewiele wówczas znaczyło. Sam 2014 rok jak podliczyliśmy wszystko, zakończyliśmy z minimalnym zyskiem.

Jak aktualnie wyglądają wasze rozmowy ze sponsorami?

- Powołujemy Klub Dwustu. To rozwinięcie mojego pomysłu, którego nie udało mi się przeforsować w 2006 roku. Byłem w Barcelonie i na jednym ze spotkań Stowarzyszenia chciałem przeforsować taki pomysł. Kolega Maciej Polny głośno wyraził swoje zdanie, że Zdunek zwariował i zachciało mu się w Gdańsku FC Barcelony. Ja po prostu chciałem mieć klub, w którym będę miał 100-150-200 partnerów i sponsorów, którzy dadzą w skali roku 2 tysiące złotych i uzbieramy z tego w skali roku 400-500 tysięcy złotych. Od razu mówiłem, że jak któregoś dnia wycofa się Grupa Lotos, to leżymy. W przypadku posiadania szerokiego grona sponsorów, można przeżyć i w takiej sytuacji. Moje słowa się sprawdziły. Grupa Lotos się wycofała, a klub popadł w ogromne tarapaty.

Czy Tadeusz Zdunek to odpowiednia osoba na stanowisku prezesa Wybrzeża?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×