Grigorij Łaguta: Nie ma sensu dyskutować z arbitrem

Przyzwoity debiut w barwach KS Toruń zanotował Grigorij Łaguta. Osiem punktów z dwoma bonusami nie pozwoliło jednak Aniołom na zwycięstwo z Betardem Spartą Wrocław.

Liderem KS Toruń w rozpoczynających się rozgrywkach miał być Grigorij Łaguta. Rosjanin został sprowadzony do grodu Kopernika w zastępstwie za swojego rodaka, Emila Sajfutdinowa. Przedsezonowe sparingi były w wykonaniu "Griszy" bardzo dobre i toruńscy kibice z optymizmem spoglądali w sezon.
[ad=rectangle]
Inauguracyjna kolejka nie była dla Łaguty tak udana, jak mecze kontrolne, w których bardzo często jego zdobycz oscylowała w okolicach kompletu punktów. Po wykluczeniu w pierwszym wyścigu Rosjanin cztery razy przyjeżdżał na drugiej pozycji, w tym dwa razy na podwójnym prowadzeniu. Osiem punktów to jednak trochę za mało, jak na lidera drużyny. Sam zawodnik był zawiedziony swoją postawą. - To był bardzo trudny mecz i nawet nie wiem dokładnie ile punktów zdobyłem. Wiem jedynie, że za mało abyśmy wygrali. Nie jestem do końca zadowolony z tego występu, bo było jeszcze kilka niedociągnięć. Teraz jest trochę czasu aby to wszystko poprawić. Zresztą nie tylko ja, ale i cała drużyna będziemy robić wszystko żeby w kolejnym meczu zaprezentować się lepiej - zapowiedział "Grisza".

Zdobycz Rosjanina mogła być wyższa, gdyby nie wykluczenie w pierwszym biegu dnia. Nikt nie miał wątpliwości, że arbiter podjął słuszną decyzję, jednak Łaguta się z nią nie zgodził. Start do pierwszej gonitwy nieco się przeciągnął, ponieważ Remigiusz Substyk miał obiekcje do pozycji startowej Vaclava Milika. Korygowanie swojego ustawienia przez Czecha trochę trwało i Łaguta postanowił na moment odjechać od taśmy. W tym momencie arbiter wykluczył Rosjanina za przekroczenie limitu dwóch minut. - Sędzia to sędzia, wykluczył mnie, to wykluczył i nie ma się co wdawać z nim w jakieś dyskusje. Jeśli sędzia chciał kogoś wykluczyć za przekroczenie czasu dwóch minut, to zawodnika z czwartego pola, który dwa razy się poruszył i przeciągnął rozpoczęcie biegu. Przecież sędzia go upominał, a koniec końców wykluczył mnie - grzmiał Łaguta.

Torunianie w następnej kolejce staną przed trudnym zadaniem, ponieważ czeka ich wyjazd do Zielonej Góry, gdzie najprawdopodobniej będą osłabieni brakiem dwóch kluczowych zawodników. Tym razem Łaguta powinien być bardzo mocnym punktem Aniołów, ponieważ w przeszłości dobrze prezentował się na zielonogórskim obiekcie broniąc barw Włókniarza Częstochowa. - Ja na torze w Zielonej Górze czuję się dobrze i nie powinienem mieć problemów w naszym kolejnym meczu. Mam nadzieję, że pojedziemy tam w mocnym składzie. Jeśli każdy da z siebie wszystko, to powinniśmy być szczęśliwi - zakończył "Grisza".

Źródło artykułu: