Grigorij Łaguta po SBPC w Gustrow: Jeżdżę w parach, chcę do cyklu GP. Najlepiej bez eliminacji

Druga odsłona SBPC padła łupem reprezentacji Rosji. Triumf jest o tyle niespodziewany, że osiągnięty bez kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa. Jednym z architektów sukcesu był Grigorij Łaguta.

- Udało nam się z bratem fajnie pojechać. Mimo wszystko brakowało nam Emila, złapał ostatnio uraz i nie pozostaje nam nic innego jak życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia. Myślę, że na następne zawody będzie już z nami w pełni sił. Ten sukces chciałbym zadedykować wszystkim sponsorom, którzy mnie wspierają i kibicom, którzy za nami przejechali - wyrzucił z siebie zaraz po zejściu z podium turnieju w niemieckim Gustrow.
[ad=rectangle]
Kilka godzin przed zawodami odbył się trening, po którym tuż przed startem do pierwszej gonitwy spadł deszcz. Wielu jeźdźcom pomieszało to szyki, ale nie Grigorijowi i Artiomowi Łagutom. - Ustawienia trochę zmienialiśmy na bieżąco, ale nie aż tak bardzo. Wszystko szło dobrze więc też nie było potrzeby majstrować, żeby nie przekombinować. Trzeba zwrócić uwagę, że zawsze miałem pierwsze, albo drugie pole. Te były wyjątkowo niekorzystne. Nie dość, że twarde, to jeszcze śliskie. Takie były ustalenia z Artiomem. Nie mieliśmy kłopotów, aby się dogadać. Próbowałem robić co tylko mogłem, ale niewiele to dawało, dlatego trochę szarpałem na dystansie - tłumaczył.

Plan na finałową rundę w duńskim Esbjerg jest jasny. - Super byłoby znów znaleźć się w finale, albo chociaż na miejscu dającym awans do barażu - uciął.

Oprócz startów w SBPC oraz SEC "Grisza" marzy o znalezieniu się w stawce zawodników ścigających się w Grand Prix. Nie spieszno mu jednak do przebijania się przez eliminacje. - Jakbym dostał dziką kartę byłoby lepiej. Wiem na pewno, że chcę jeździć w cyklu i zdobyć mistrzostwo świata. Długa droga przede mną, ale to jest mój cel na przyszłość - zdradził.

Źródło artykułu: