GKM Grudziądz początkowo trzymał się blisko Fogo Unii Leszno, lecz z każdym kolejnym biegiem gospodarze uciekali przyjezdnym. - Wiedzieliśmy, że spotkanie będzie ciężkie, bo nie oszukujmy się, Unia Leszno to drużyna na mistrza Polski. Z całego serca życzę tego, by jej się udało ten tytuł zdobyć. Jestem przecież stąd i Bykom kibicuję - powiedział Rafał Okoniewski.
[ad=rectangle]
Nasz rozmówca zdobył tego dnia cztery "oczka" w pięciu wyścigach, co można uznać za rozczarowujący występ. - Nie udawało mi się dobrze wychodzić ze startu. Na trasie próbowałem jeszcze gonić, ale nie zawsze to wychodziło - stwierdził brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów z roku 2001.
Choć spotkanie w Lesznie do pasjonujących nie należało, kibice parę razy byli świadkami ciekawej walki, tak jak było chociaż w pierwszym biegu Okoniewskiego. - Kilka biegów mogło się podobać. Gdybyśmy mieli lepsze starty, lub chociaż takie jak leszczynianie, to myślę, że byśmy oglądali ciekawsze ściganie i ten końcowy wynik byłby inny - przyznał.
Po spotkaniu trener grudziądzan Robert Kempiński mówił, że jego drużyna miała realne szanse na zdobycie ponad 40 punktów. Zaważyła jednak m.in. słaba postawa popularnego "Okonia" czy też przyjezdnych juniorów. - Drużyna przegrała zbyt wysoko. Nie składamy jednak jeszcze broni. Było dużo niewiadomych, bo jednak sparingi i treningi nie równają się zawodom ligowym. Widać, że dużo pracy przed nami. Ze swojej strony muszę popracować nad wyjściami spod taśmy - poinformował Okoniewski.
Przed sezonem mówiło się, że GKM będzie szczególnie mocny na własnym torze. Na wyjazdach z kolei będzie starał się odbierać punkty faworytom. Podobnego zdania jest 35-latek. - Wiadomo że każdy ma łatwiej u siebie. W następnej kolejce rozegramy mecz przed własną publicznością i będziemy chcieli wrócić na te dobre tory, by lepiej się zaprezentować i nabrać pewności siebie - zakończył.