W Rzeszowie zawiódł komisarz toru? Chomski: Trzeba sprawdzić ich kompetencje

Wiele kontrowersji wzbudziła nawierzchnia toru w Rzeszowie. - Pojawiają się problemy, mimo że są komisarze. Może trzeba sprawdzić, czy do pełnionej roli się nadają - ocenia Stanisław Chomski.

Mecz wrocławskiej Sparty w Rzeszowie zakończył się wynikiem 52:37 dla gospodarzy. Przyjezdni mieli jednak duże zastrzeżenia co do stanu toru, a zarówno w trakcie zawodów, jak i po ich zakończeniu głośno mówił o tym trener Piotr Baron. Jak przyznał w rozmowie z naszym portalem, po dziesiątym biegu zastanawiał się, czy ze względów bezpieczeństwa nie wycofać swoich zawodników.
[ad=rectangle]
- Na meczu w Rzeszowie nie byłem i toru nie widziałem. Są jednak rzeczywiście przesłanki ku temu, że został on źle przygotowany. Nie chodzi tu jedynie o wypowiedź samego Piotra Barona, ale i zawodników, którzy na co dzień startują w Grand Prix. Z tego co wiem, dosypano tam sporo nawierzchni przed zawodami, ale pojawiły się koleiny na pierwszym i drugim łuku. Nie osądzałbym jednak nikogo, że świadomie robi takie rzeczy. Sam doskonale pamiętam choćby barażowy mecz we Wrocławiu, gdy byłem jeszcze trenerem Wybrzeża. W potwornie wyglądającym upadku ucierpiał wówczas Jonasson, a na pierwszy rzut oka tamten tor wyglądał dobrze. Dopiero w czasie zawodów kompletnie się rozleciał. Podejrzewam, że podobnie jak w przypadku Rzeszowa, nie było to działanie celowe - ocenił Stanisław Chomski w rozmowie z naszym portalem.

Jego zdaniem, wobec problemów, jakie pojawiły się w Rzeszowie, nasuwa się pytanie co do roli komisarza toru. Zdaniem Piotra Barona, "był on mało zainteresowany tym, co działo się na torze". - Przecież komisarze są właśnie po to, by do wydarzeń, jakie oglądano w ostatnią niedzielę nie dochodziło. Kłania się zatem kwestia ich kompetencji. Czy znają oni na tyle specyfikę danych torów, by mogli dostrzec błędy związane z nawierzchnią i je naprawić. Zjawiają się na stadionie na osiem godzin przed zawodami, a obserwując tor można dużo wywnioskować. Może należy zastanowić się, czy wszyscy, którzy pełnią tę rolę mają odpowiednie kompetencje i się do niej nadają? - zasugerował Chomski.

Skrót meczu PGE Stal Rzeszów - Betard Sparta Wrocław

Były trener gdańskiego Wybrzeża przyznaje, że nie dziwi się ostrej postawie Piotra Barona, gdyż jak przyznaje, sam wielokrotnie obserwując wydarzenia na torze potrafił impulsywnie zareagować. - Trudno mi ocenić, czy słowa trenera Barona mogły wpłynąć negatywnie na postawę Sparty w dalszej części zawodów. Nie znam jego metod szkoleniowych, ale skoro zareagował w taki, a nie inny sposób, to widocznie miał ku temu powody. W żadnym wypadku go jednak nie krytykuję, bo też, gdy pracowałem w roli szkoleniowca, zdarzało mi się wyrażać swoje osądy. Nie zawsze były one może trafne, ale czasem dochodzi do takich sytuacji, kiedy trzeba po prostu podnosić larum - podsumował Chomski.

Źródło artykułu: