Damian Gapiński: Tak to właśnie wygląda. Tragifarsa w SGP

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Speedway Grand Prix zaczyna przypominać tragifarsę. Jeszcze nigdy w historii nie byliśmy świadkami tak ogromnej antypromocji żużla.

Znana wszystkim i szeroko opisywana wojna na linii BSI (organizator Speedway Grand Prix) - One Sport (organizator Speedway Best Pairs Cup i SEC) zbiera swoje plony. Polska firma oprócz tego, że zwycięsko wyszła z batalii o zawodników, którym chciano zakazać startów we wszystkich imprezach, myśli również o rozwoju swoich produktów. Rosnąca frekwencja na stadionach jest tego najlepszym dowodem. BSI tak zaangażowało się w samą wojenkę, że zapomniało chyba, że ma jeszcze do zorganizowania kilka imprez cyklu w tym roku. [ad=rectangle] Na temat kompromitacji na Stadionie Narodowym napisano już wszystko. Pech chciał (a może świadome działanie), że kolejna runda cyklu mającego wyłonić najlepszego żużlowca świata przypadła w fińskim Tampere. Trybuny świeciły pustkami. Z toru wiało nudą. Start i jazda gęsiego do mety. Zawody na Stadionie Narodowym reklamowane były pod hasłem "Pierwszy raz na GP? Tak to właśnie wygląda". W Tampere powinien wisieć baner pod hasłem "Tak to właśnie wygląda". BSI nie ma żadnego pomysłu na to, jak rozwinąć produkt pod nazwą Speedway Grand Prix. Produkt, który powinien być sztandarowym całego FIM. Zapowiedzi były szumne. Ekspansja na inne kontynenty, ciekawa formuła zawodów. Dzisiaj ma się wrażenie, że kolejne rundy cyklu po prostu muszą się odbyć, a BSI odhacza je jako "zaliczone".

Nie ma znaczenia to, gdzie się zorganizuje turniej. Przy odpowiednim podejściu do tematu można je zrobić nawet na Antarktydzie. Ważne jaki ma się na te zawody pomysł. Armando Castagna napisał po zawodach w Warszawie pismo do wszystkich uczestników cyklu podkreślając, że to również oni odpowiadają za wizerunek GP. To prawda. Ale główną odpowiedzialność ponoszą organizatorzy, którzy przed Tampere nie zrobili nic, aby zachęcić kibiców do przyjścia na stadion, ani ocieplić napiętą atmosferę po Warszawie. W sobotni wieczór kibice żużla mieli pełne prawo zasnąć przed telewizorami. A co najgorsze, przed nami jeszcze kilka zawodów na sztucznych torach.

FIM jest jednak zadowolona, bo skasowała od BSI odpowiednią kwotę za prawo do organizacji GP. BSI jest również zadowolone, bo zarabia tylko i wyłącznie dzięki kasie, jaką w ten produkt ładują polskie firmy oraz polscy kibice. Jak się potoczą losy cyklu? To nie interesuje ani BSI, ani FIM. Liczą, że wszystko zrobi się samo, albo całą robotę odwalą za nich zawodnicy. Reszta nie ma znaczenia do momentu, kiedy naiwni Polacy słono za tę farsę płacą. Tak to właśnie wygląda.

Źródło artykułu:
Komentarze (12)
avatar
gorzownns
18.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w Gorzowie nareszcie ostatnie gp i koniec plaenia tym zlodzieja  
avatar
ziemo86
17.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dokładnie tak właśnie to wygląda. Niemniej jednak, nie chce mi się wierzyć, że w najbliższym czasie cokolwiek się zmieni. Dopóki hajs się będzie zgadzał, dopóty organizatorzy SGP będą odwalać c Czytaj całość
avatar
kwiotek1
17.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A za tydzień w Pradze będzie powtórka z Tampere mimo, że tor jest stały. Jak zwykle będzie zrobiony na beton i już jest po widowisku, bo jak się zawodnicy poukładają po pierwszym łuku tak dojad Czytaj całość
avatar
kog
17.05.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pierwszy raz zgadzam się z Panem Redaktorem. Zasnalem miedzy 5 a 6-stym biegiem, a moze siodmy to byl?  
avatar
netoperek
17.05.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Zgadzam się w całości. Takie SGP to w tej chwili tylko skarbczyk dla organizacji czerpiących garściami tantiemy.(do czasu) Dla mnie jako kibica ten produkt to totalna chała! Zaczynam być znużon Czytaj całość