Jaimon Lidsey to jedna z perełek australijskiego żużla, wypatrzona już w najmłodszych latach przez byłego prezesa Fogo Unii Leszno, Piotra Rusieckiego. Zawodnik najpierw zdobywał doświadczenie w barwach Kolejarza Rawicz, który w tamtym okresie był niejako drugim garniturem "Byków" w ówczesnej drugiej lidze, by na początku 2020 roku wygryźć z pierwszego zespołu Brady'ego Kurtza.
Tenże rok okazał się przełomowym dla Lidsey'a, który nie tylko stanowił o sile zdobywającej czwarte mistrzostwo z rzędu ekipy Fogo Unii, ale również na ostatniej prostej wyrwał Dominikowi Kuberze złoto indywidualnych mistrzostw świata juniorów. W tamtym momencie wydawało się, że jego kariera nabiera odpowiedniego rozpędu i kwestią czasu jest obecność Australijczyka w cyklu Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO: "Bez złota nie będzie ładnie”. Co przyniesie współpraca Rusko z Protasiewiczem?
Minęły jednak cztery kolejne sezony, w których nie tylko nie zrobił progresu, ale również nie nawiązał do wyników z debiutu (1,787 pkt./bieg). Najpierw cierpliwość stracili do niego włodarze "Byków", następnie Bayersystem GKM-u. Przyszłoroczny sezon może być zatem ostatnim w PGE Ekstralidze, jeśli nie przebije ściany przeciętności.
Zwłaszcza że Krono-Plast Włókniarz, czyli nowy klub Lidsey’a, będzie potrzebował jego punktów niczym tlenu. Zespół został zbudowany z zawodników z potencjałem, lecz na papierze brakuje w nim liderów, pewniaków na wyścigi nominowane, którzy będą w stanie ciągnąć do przodu wynik drużyny.
Nierzadko drużyny z góry skazywane przez ekspertów na spadek - a tak jest w tym przypadku - kreują przynajmniej jedną postać, która wyrasta na gwiazdę ligi. Przykładów daleko szukać nie trzeba, wystarczy spojrzeć na tegoroczne osiągnięcia Maksyma Drabika w Innpro ROW-ie Rybnik. Gdyby nie beniaminek utalentowany Polak musiałby prawdopodobnie szukać klubu w Metalkas 2. Ekstralidze, lecz dzięki zaufaniu Krzysztofa Mrozka nawiązał do swoich najlepszych lat, stając się znów czołowym zawodnikiem w elicie.
Dla Lidsey’a z pewnością sporym ułatwieniem będzie domowy owal, który ewidentnie mu sprzyja. Odkąd na stałe zadomowił się w PGE Ekstralidze, zaliczył przy Olsztyńskiej tylko jedno słabsze spotkanie. Poza tym za każdym razem był w stanie wygrać choćby jeden wyścig, a często nawet więcej. Dobitnie pokazuje to średnia z występów w Częstochowie (1,875 pkt./bieg).
Warto także zwrócić uwagę, że w poprzednich latach spędzonych w Grudziądzu głównym mankamentem Australijczyka był właśnie tor przy Hallera, na którym notował gorsze rezultaty niż na wyjazdach. Zatem jeśli odpowiednio dopasuje się do nowego, domowego owalu, może stać się liderem, którego Krono-Plast Włókniarz potrzebuje, by utrzymać PGE Ekstraligę. W przeciwnym wypadku zarówno zawodnik, jak i drużyna mogą pożegnać się z elitą.
Wyniki Lidsey'a na torze w Częstochowie (śr. 1,875 pkt./bieg):
| Rok: | Wyniki: |
|---|---|
| 2025 | 8+1 (0,2,1*,2,3) |
| 2024 | 13 (2,3,2,0,3,0,3) |
| 2023 | 13 (2,2,3,3,3,0) |
| 2022 | 4+1 (0,2,2*,0) |
| 2021 | 8+1 (0,3,2*,3,0) |
| 2020 | 9+2 (3,2*,2,2*,0) |