Piotr Pawlicki w niedzielnym pojedynku z PGE Stalą Rzeszów zdobył 10 "oczek". - To dla mnie bardzo dobry wynik. W żadnym wypadku nie pomyślałbym, że w którymś biegu nawaliłem. Fakt faktem, ten pierwszy wyścig był dla mnie trochę słabszy. Na łuku nie wszystko poukładało się po mojej myśli. Start w tym biegu miałem gorszy niż te późniejsze. Na pierwszym łuku było dużo zamieszania, Karol Baran wjechał mi po krawężniku i wypchnął mnie. Później dostałem szprycę i już jechałem z tyłu, trudno było nawiązać walkę. Fajnie, że wygraliśmy mecz. Zdobyłem 10 punktów i jestem bardzo zadowolony - mówi 21-latek.
[ad=rectangle]
Rzeszowianie mocno postawili się Fogo Unii Leszno, ale goście perfekcyjnie rozegrali biegi nominowane, oba wygrywając podwójnie. - W pewnym momencie dobrze czułem się na motocyklu. Nie miałem przez cały czas optymalnych ustawień, dużo zmieniałem, było trochę korekt. Spodziewałem się bardzo trudnego meczu. Nie mieliśmy Tofeeka i Tomasa Jonassona. Ważny był też bieg piętnasty. Dawid Lampart położył się, bo myślał, że Nicki Pedersen go dotknął. On tego nie zrobił, było to widać z parkingu. Z uśmiechami na twarzy wracamy do Leszna. - przyznaje junior.
Według zawodnika, decyzja Artura Kuśmierza o powtórzeniu 13. biegu była słuszna. - Wydaje mi się, że taśma faktycznie poszła nierówno. Każdy to widział. Nawet Greg Hancock, który w tym meczu wygrywał starty w powtórce bez problemu sobie już poradził. Sędzia podjął słuszną decyzję. Wiadomo, że nie była to dobra informacja dla Stali. Czasami jednak rzeczy martwe zawodzą i trzeba się z tym pogodzić - oznajmia wychowanek Unii Leszno.
[b]Skrót meczu PGE Stal Rzeszów - Fogo Unia Leszno
[/b]
Przed Bykami teraz mecz u siebie z KS Toruń. Anioły wywiozły w niedzielę cenną wygraną z Gorzowa Wielkopolskiego. - Toruń jest bardzo mocny, ale nie ma słabych drużyn. To jest najlepsza liga świata. Wszyscy zawodnicy mają szybkie sprzęty, więc przed każdym meczem potrzebna jest koncentracja - kończy Piotr Pawlicki.