Najbliższe mecze PGE Ekstraligi to ostatnie spotkania przed rundą rewanżową, a zeszłoroczny mistrz Polski cały czas zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Po nie do końca udanym meczu wyjazdowym z Betardem Spartą Wrocław przyjdzie czas na zmierzenie się z PGE Stalą Rzeszów. - Zupełnie inaczej by się rozmawiało, gdyby mecz z Wrocławiem był wygrany. Do tej pory miałem okazję prowadzić drużynę podczas dwóch meczów wyjazdowych. To, że to jest trudne, każdy wie, zwłaszcza w takiej, a nie innej sytuacji drużyny, gdzie jechaliśmy z nadzieją na zwycięstwo - stwierdził Stanisław Chomski.
[ad=rectangle]
O ile kilka porażek z samego początku sezonu, kibice mogli wybaczyć aktualnym mistrzom Polski, o tyle sytuacja MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów robi się powoli coraz bardziej rozpaczliwa. Po 6. kolejkach najbliżej zwycięstwa "Stalowcy" byli w Zielonej Górze, jednak również stamtąd nie udało im się wywieźć punktów. Co według trenera żółto-niebieskich jest powodem słabej postawy jego zawodników? - Nie wygraliśmy z oczywistych powodów: słaba dyspozycja Krzysztofa Kasprzaka jako jednego z liderów, druga linia nie wykonała planu minimum i to pokrótce wszystko - powiedział podczas konferencji prasowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Problematyczną może być również kwestia zebrania trzonu zespołu na wspólnym treningu przed meczem ligowym. Ta sztuka od początku sezonu jeszcze w Gorzowie się nie udała. - Mamy sezon w pełni, startują wszystkie typy rozgrywek. To wynika ze specyfiki sportu i liczby startów zawodników, że nie ma możliwości zebrania tego teamu w jednym miejscu choćby na jeden dzień. Pozostają nam tylko mecze, także bardziej poświęcam czas pod kątem odbudowania tej wiary w siebie poprzez różne formy zabaw, treningów takich krótkich, w których oni biorą udział, które nawet nie są typowo stricte związane z samym żużlem, ale chodzi o to, że oni przebywają ze sobą, komunikują się. Mam nadzieję, że to pozwoli odrodzić też taką komunikację w drużynie, bo jak się przegrywa, to nie bardzo chce się rozmawiać o rzeczach złych, każdy jest przygnębiony - wyjaśnił Chomski.
Niemniej na wtorkowym treningu Stali pojawili się Matej Zagar, Krzysztof Kasprzak, Linus Sundstroem, Piotr Świderski, Adrian Cyfer i Tomasz Gapiński, więc spora większość ekipy z grodu nad Wartą. Czy to pomoże w wygraniu meczu z rzeszowską Stalą? - Tak się złożyło, że udało się zawrócić niektórych zawodników z drogi, bo nie wszystkie mecze zaplanowane się odbywają i to mnie cieszy. Nie było sprzeciwów, czyli zawodnicy sami rozumieją, że kibice, włodarze klubu od nich wymagają, nie mówiąc o mnie, czy nich samych. Wiedzą, że jest duży kredyt zaufania, ze strony środowiska gorzowskiego i nie tylko. Muszę też powiedzieć, że nie ma jakiejś wielkiej fali krytyki. Jestem pozytywnie zaskoczony, że jest zrozumienie. Ale czas ucieka, stoimy pod ścianą i kolejnego kroku w tył nie możemy już zrobić, tylko trzeba iść do przodu - stwierdził Chomski. - We wtorek był trening całej ekipy, wyłączając Iversena i Zmarzlika, bo oni nie mogli być. Ten trening, i wcześniejsze, bardziej ukierunkowałem w stronę pobudzenia skuteczności na naszym torze. Jeżeli zaczniemy tu wygrywać, myślę, że też wróci wiara we własne możliwości i siły - dodał.
Mecz z beniaminkiem będzie więc wyjątkowy nie tylko pod względem zmian w drużynie znad Warty, ale też treningu niemal całej drużyny. Czy to oznacza, ze gorzowian czeka łatwe spotkanie? - Jak pokazała liga, nic nie jest łatwe, beniaminek skazywany na pożarcie okazuje się, że dowozi dobre rezultaty w meczach czy w Zielonej Górze, czy u siebie na torze. Przyjadą, wiedząc o co jadą, bo ten mecz nam da nadzieję, na odbudowanie się zespołu, a w przypadku wygranej Rzeszowian, czego nie zakładam, da im bardzo mocny oddech. Ten mecz jest szczególnie ważny z wielu względów - powiedział.
W związku z wagą meczu dwóch Stali, trener Chomski postanowił dokonać zmiany w składzie - zamienił Gapińskiego na Świderskiego - i po raz kolejny poprzestawiał układ par. Co jest powodem takiego, a nie innego ustawienia zawodników? - Trudno się ustawia skład, jeżeli nie ma w drużynie takich pewników, można tylko w pewnym sensie wróżyć i mieć nadzieję, że poprawa nastąpi w tym meczu. Na pewno zwiastunem lepszego jest Matej Zagar czy Niels Kristian Iversen. I Bartek Zmarzlik, który jest naszym ratunkiem. Reszta zawodników to są w jakiś sposób znaki zapytania, choć tutaj należy zaznaczyć, że tym zawodnikiem, w którym upatruję nasze wsparcie jest Linus - podkreślił. - Nie ukrywam tego, że po tych treningach przynajmniej tu liczę, że zaprezentuje się przyzwoicie Krzysztof Kasprzak. Zmieniłem też układ młodzieżowców, troszeczkę wspomogłem Adriana Cyfera stawiając go w biegach na wewnętrznych polach, a Zmarzlika na zewnętrznych. Bartek będzie musiał sobie poradzić, bo interesuje nas wynik drużynowy. Na pewno nie wszyscy są zadowoleni z tego obrotu sprawy, ale też tłumaczę im w rozmowach, że to dobro drużyny jest najważniejsze - wyjaśnił.
A co szkoleniowiec gorzowskiej Stali myśli o przyjezdnych? Kto będzie największym zagrożeniem dla pierwszej wygranej żółto-niebieskich w tym sezonie? - Nazwiska Hancock czy Kildemand nie budzą już jakiegoś tam zdziwienia, bo jeżdżą bardzo dobrze. Zwłaszcza Kildemand jest zawodnikiem jeżdżącym widowiskowo i skutecznie. Ljung jest to zawodnik, który potrafi pojechać. Baran czy Lampart to nie są nazwiska, które mogą nam jakoś szczególnie zaszkodzić, ale nie można ich lekceważyć, bo - na własnych torach udowodnili - potrafią zawalczyć. Jeśli chodzi o młodzieżowców: Czaja jest zawodnikiem kadry Polski, doświadczony jeździec. Krystian z klanu Rempałów jest zawodnikiem młodego pokolenia i to może być taki "strzał" jak Smektała, który nic nie jedzie, a nagle odpali i przywiezie przyzwoite punkty. Także nie może być rozluźnienia, musi być maksymalna koncentracja - skomentował.
Przed sezonem na Stadionie im. Edwarda Jancarza została dosypana świeża nawierzchnia, na którą narzekał trochę szkoleniowiec Stali po objęciu stanowiska trenera. Czy udało mu się już coś zrobić z tą sporą ilością luźnego materiału, który nie pasował "Stalowcom"? - Jest tu bardzo dużo gliny, a jeżeli tak jest, to trzeba robić tor bardzo przyczepny, a wiadomo, jakie są wytyczne Ekstraligi. Trudno wojować z komisarzami. Trzeba też patrzeć prognozy pogody, będzie coraz cieplej i utrzymanie, tak jak przed laty, toru w takim stanie, jest niezmiennie trudne i praktycznie niemożliwe. Pewne uwagi na temat toru wymieniłem z zawodnikami. Wprowadzam to już na treningach, ale jeszcze się uczymy tego toru. Jest zgoła inny niż wtedy, gdy odchodziłem, bardzo trudny w przygotowaniu i bardzo duży wpływ ma pogoda. Nie dziwię się, że gospodarz sam jest czasem zaskoczony. Wszystkie te elementy próbujemy wziąć z toromistrzem pod uwagę i analizujemy, by otrzymać taki efekt, jaki sobie zakładamy - zakończył Chomski.
Stal na fali beniaminka miszcz rozwali.
hehehehe, cieniasy, ligowe ogony.
Stamisław ! z g... bata nie ukręcisz.