Artur Czaja: Miałem pecha

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dość niespodziewanie junior PGE Stali Rzeszów podczas el. MIMP w Częstochowie zajął dopiero 6. miejsce i w finale będzie rezerwowym. Wychowanek Włókniarza wyjawił, że miał kłopoty z motocyklem.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed turniejem w Częstochowie Artur Czaja zaliczany był do grona faworytów nie tylko do bezpośredniego awansu, ale nawet zwycięstwa. Eliminacje Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski sensacyjnie rozpoczął jednak od zera, przegrywając nawet z mniej doświadczonym Patrykiem Beśko. W kolejnym swoim starcie "Józek" był dopiero trzeci i nie ułatwiał sobie drogi do finału MIMP. Ostatecznie zajął 6. miejsce i w finale będzie rezerwowym. To zawód dla wychowanka Lwów, który w tym roku kończy wiek juniora. [ad=rectangle] Po zawodach Czaja wyjaśnił, że powodem jego początkowej słabej dyspozycji były problemy z układem odpowiedzialnym za prąd w motocyklu. Po jego wymianie reprezentant PGE Stali Rzeszów był już niepokonany na dobrze sobie znanym częstochowskim owalu. - To nie było z mojej ani chłopaków z mojego teamu winy. Po prostu nie wiedzieliśmy, że prąd się palił i nic nie dało rady zrobić. Taką awarię jest bardzo trudno wyczuć, ponieważ motocykl normalnie pracuje, tylko cały czas jest słaby. Sądziliśmy, że to wina przełożeń. Cóż, miałem w środę pecha - powiedział Czaja.

Teraz jego drużynę, rzeszowską Stal, czeka przerwa w ligowych rozgrywkach, ponieważ rywalizacja Żurawi ze SPAR Falubazem Zielona Góra została przełożona na 22 lipca. 21-latek próżnować jednak nie będzie, bowiem przed nim gościnne występy w zespole dowodzonym przez Marka Cieślaka. - W najbliższą niedzielę wystartuje jako gość w Ostrowie przeciwko Lokomotivowi Daugavpils. W przyszłym tygodniu natomiast też pojadę w drużynie Ostrovii w ich przełożonym meczu w Rybniku - poinformował wychowanek Lwów.

Dla Czai zbawienna okazała się przerwa od startów ligowych związana z Drużynowym Pucharem Świata, który został zakończony w minioną niedzielę. Okazuje się bowiem, że junior PGE Stali nie czuł się najlepiej. - Ten DPŚ to na moje szczęście, bo w ostatnim czasie miałem kilka upadków, w sumie nie z mojej winy, gdyż kilku gości wjechało mi na plecy. Musiałem tydzień się rehabilitować i jest już lepiej - przekazał.

Źródło artykułu: