Udany debiut Vaclava Milika w SEC. "W niektórych biegach mogłem zrobić więcej"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Vaclav Milik jest jednym z ciekawszych zawodników w stawce SEC. 22-letni Czech dość nieoczekiwanie awansował do europejskiego cyklu, a w sobotę zanotował udany debiut.

W tym artykule dowiesz się o:

Awans Vaclava Milika do cyklu SEC można było uznać za sporą niespodziankę. 22-letni Czech w I finale europejskiego czempionatu pokazał jednak, że nie będzie dostarczycielem punktów dla faworytów. [ad=rectangle] Milik podczas sobotniego turnieju na Motoarenie zanotował dwie wpadki. Po czwartej serii startów jasne stało się, że nie uda mu się awansować do race offu, jednak w ostatnim biegu dał z siebie wszystko i zanotował pierwszy indywidualny triumf. - Zawody zrobiły na mnie duże wrażenie i jestem zadowolony z własnej postawy. To są w końcu mistrzostwa Europy i mamy za sobą bardzo mocno obsadzony turniej, w którym udało mi się zdobyć siedem punktów - powiedział czeski żużlowiec w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

22-latek zwrócił jednak uwagę na dwie wpadki, przy których na dystansie tracił dobre pozycje wypracowane po starcie. - Nie podobają mi się te dwa zera, które zapisałem na swoim koncie. Naprawdę czuję, że mogłem w tych biegach zrobić więcej, bo miałem dobre starty - zdradził. - Nie ma jednak tego złego. Siedem punktów pozytywnie nastraja mnie przed kolejnym finałem, choć w Landshut jeszcze nigdy nie jeździłem - dodał.

Dwa tygodnie temu, podczas Challenge'u, Milik bardzo zachwalał tor i zapowiadał, że jeśli organizatorzy podczas I finału przygotują podobną nawierzchnię, to inauguracja cyklu SEC może być dla niego niezwykle udana. - Niestety tor się różnił. Było dziś twardo i jeśli ktoś dobrze wystartował, a potem umiejętnie utrzymał swoją trajektorię, to dojeżdżał do mety na prowadzeniu. Dwa tygodnie temu podczas Challenge'u mi pasowało, bo było przyczepnie. Teraz z kolei po starcie trzeba było jechać z głową i naprawdę bardzo mocno główkować gdzie się jedzie - wytłumaczył Czech.

Źródło artykułu: