Michał Szczepaniak: Rybnik jest pretendentem do awansu

ŻKS ROW Rybnik nie dał najmniejszych szans zespołowi z Ostrowa. Środowe spotkanie zakończyło się wynikiem 60:30. Niezadowolenia nie krył zawodnik ostrowian, Michał Szczepaniak.

Wydawało się, że to właśnie starszy z braci Szczepaniaków powinien sobie najlepiej poradzić z rybnickim torem, bowiem startował w barwach ŻKS-u ROW Rybnik w ubiegłym roku - Wyszło na to, że poprzedni sezon nie zaprocentował. Wiedziałem, iż będzie ciężko, ale nie spodziewałem się, że aż tak. To tylko potwierdza to, że Rybnik jest mocną ekipą w tym sezonie, są wyrównaną drużyną. Wygląda na to, że to oni są pretendentami do awansu - powiedział dla naszego portalu Michał Szczepaniak
[ad=rectangle]
Michał Szczepaniak był jedną z jaśniejszych postaci rybnickiego klubu w ubiegłym sezonie. Po wszystkich ligowych meczach na Stadionie Miejskim w Rybniku mógł się pochwalić średnią biegową 2,097. - Jeśli chodzi o tor to było troszeczkę różnicy względem ubiegłego roku, ale większe są zmiany w sprzęcie. Nie można się tak jednak tłumaczyć. Rybnik jest u siebie bardzo mocny, zresztą widać to po wynikach, że tutaj nikt nie potrafi tych punktów jakoś wiele uzbierać - oznajmił zawodnik MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii.

W tym sezonie średnia na domowym torze Michała Szczepaniaka jest jeszcze lepsza. 31-latek w dotychczasowych meczach wykręcił średnią biegową 2,450.  - Każdy u siebie jedzie lepiej. W tym roku nie mogę narzekać jeśli chodzi o jazdę w Ostrowie, bo jest naprawdę dobrze. Na wyjazdach jest ciężej. Nice Polska Liga Żużlowa co roku jest mocniejsza. Każda drużyna na domowym torze jest mocna, przez co na wyjazdach trudno jest wygrywać - stwierdził wychowanek ostrowskiego klubu.

Kolejne spotkanie ostrowian dopiero 19 lipca. ŻKS Ostrovia zmierzy się wtedy na wyjeździe z drużyną z Gniezna. - Musimy na spokojnie ochłonąć po tym meczu, bo nie mamy zbyt dobrych nastrojów. Ten tor jest dosyć specyficzny. Tutaj w Rybniku nie tyle ma znaczenie dopasowanie, a samo wjeżdżenie się i było to widać, że każdy z nas popełniał tutaj straszne błędy. Wyszło jak wyszło, szkoda - zakończył Michał Szczepaniak

Źródło artykułu: