W tym roku Adrian Miedziński z wielkimi nadziejami podpisywał kontrakt na starty w Elite League, gdzie związał się z Swindon Robins. Jednak już w pierwszym spotkaniu w barwach nowej drużyny zanotował upadek, w wyniku którego doznał skomplikowanego złamania dłoni.
[ad=rectangle]
Przerwa w startach "Miedziaka" trwała kilka tygodni. Najpierw powrócił on do ścigania w barwach KS Toruń, a w tym tygodniu kibice z Swindon zobaczyli go w spotkaniu przeciwko Leicester Lions. Polski żużlowiec nie zdobył jednak ani jednego punktu.
Miedziński już zrezygnował z występu w kolejnym meczu Swindon i gościnnie zastąpi go Hans Andersen. Polak lada moment powinien opuścić klub na stałe, gdyż Rudziki planują spore zmiany w składzie, co związane jest z możliwym transferem Darcy'ego Warda.
- Ciągle czuję ból w rękach, ale jest znacznie lepiej. Po moich pierwszych występach, następnego dnia ściganie nie było nie możliwe. Muszę być ostrożnym i nie sądzę, abym był gotowy na powrót do regularnego ścigania w Elite League. Najważniejsza jest dla mnie liga polska. Podpisałem też kontrakt w Szwecji, bo czuję się lepiej na większych torach. Muszę być jednak ostrożny, bo zbliżają się ważne dla nas mecze w Polsce. To jest najważniejsze - powiedział Miedziński w rozmowie z "Swindon Advertiser".
Równocześnie Polak będzie chciał jak najszybciej wymazać z pamięci występ w meczu przeciwko Leicester. - Tor był trudny od samego początku, a to w obecnej sytuacji nie jest dla mnie dobre. Myślę, że muszę zrezygnować z Anglii. Starałem się pomóc drużynie z Swindon, ale muszę być ostrożny. To jest trudna sytuacja dla każdego z nas. Koledzy i rywale mieli już wiele okazji do ścigania się na mniejszych torach, a ja miałem ponad dwa miesiące przerwy - dodał Miedziński.