W sporcie drużynowym zwykło się mawiać, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Gorzowska Stal, która ma na swoim koncie trzy wygrane mecze z rzędu, najpewniej nie dostosuje się do tej reguły. Niemal przesądzone jest bowiem to, że po udanym występie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski do składu wróci Tomasz Gapiński. - Zobaczymy jakie zapadną ostatecznie decyzje. Jeżeli dam komuś szansę, to z przynajmniej jednego zawodnika, który ostatnio jeździł, trzeba będzie zrezygnować - mówił po niedzielnych zawodach trener Stanisław Chomski. W przypadku spodziewanego powrotu "Gapy", w odstawkę przynajmniej na jeden mecz pójdzie Linus Sundstroem lub Piotr Świderski.
[ad=rectangle]
Więcej argumentów przed meczem, który zostanie rozegrany 19 lipca na MotoArenie jest po stronie polskiego zawodnika. Świderski - podobnie jak Gapiński - pokazał się z dobrej strony podczas finału IMP, ocierając się o awans do półfinału. - Silniki pracowały i jechało mi się naprawdę dobrze - mówił "Świder", który wystąpił wcześniej w trzech zwycięskich meczach gorzowskiego zespołu.
Atutem, który przemawia za Świderskim jest także ubiegłoroczny występ Stalowców w Toruniu. Polak zdobył wówczas siedem punktów, natomiast Szwedowi podziękowano już po dwóch wyścigach, w których nie uzbierał ani jednego oczka. Jeśli chodzi o ostatnie spotkania gorzowian na własnym torze, Sundstroem nie zawiódł jedynie przeciwko tarnowianom, gdy zdobył dziewięć oczek i dwa bonusy. W meczach z dwoma beniaminkami uzbierał natomiast zaledwie cztery punkty i dwa bonusy.
Sam zawodnik przyznał w ostatniej rozmowie z naszym portalem, że czuje się zmęczony trwającym sezonem. - Nie chcę myśleć tylko i wyłącznie o żużlu. Chciałbym uciec od tego najbardziej, jak się da, by potem wrócić świeżym i ścigać się od nowa - przyznał po nieudanym meczu z GKM-em Grudziądz. Niewykluczone, że dzięki zwyżce formy Gapińskiego rozbrat Sundstroema z polską ligą potrwa dłużej, niż początkowo zakładał.
Jedynym mankamentem Świderskiego jest na chwilę obecną fakt, że wystąpił w tym roku w zaledwie jednym meczu wyjazdowym. Na własnym torze uzyskał natomiast średnią biegową 1,455. Trener Stanisław Chomski, pytany o swój dylemat w składzie składu, odparł: - Lepszy jest kłopot bogactwa niż biedy.
Mógłby pokazać w końcu że ma jaja i wystawić Gapę za KK.....Może w końcu blondyna się otrząśnie wtedy.