Paweł Przedpełski spokojny o występ w niedzielę. "Lekarze postawili mnie na nogi"

Występ Pawła Przedpełskiego w niedzielnym meczu PGE Ekstraligi przeciwko Stali Gorzów jest niezagrożony. - Mam nadzieję, że nie będę odczuwać już dużego dyskomfortu w czasie jazdy - mówi.

Mijają dopiero dwa tygodnie od momentu, gdy Paweł Przedpełski podczas meczu w Szwecji doznał złamania obojczyka. Młodzieżowiec KS Toruń zdążył od tego czasu wystartować w pierwszym finale IMŚJ w Lonigo, ale odczuwał po tych zawodach duży dyskomfort i lekarze zalecili mu kilka dni przerwy. Nic nie powinno przeszkodzić mu jednak w występie w niedzielnym meczu przeciwko MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów.
[ad=rectangle]
- Każdego dnia przechodzę rehabilitację w Ortus Medzie i wraz z Tomkiem Moczyńskim walczymy, bym nie odczuwał żadnych skutków kontuzji. Można powiedzieć, że już teraz postawiono mnie na nogi. Mój występ w meczu ze Stalą nie jest zagrożony i mam nadzieję, że nie będę odczuwać dużego dyskomfortu w czasie jazdy - przyznał w rozmowie z naszym portalem Paweł Przedpełski.

Toruński wychowanek przyznaje, że początkowo nie dowierzał, że tak szybko powróci do rywalizacji na torze. - Gdy obudziłem się po operacji, myślałem, że nie ma szans, bym już za chwilę mógł myśleć o ściganiu. Dzięki lekarzom, na czele z ortopedą Damianem Janiszewskim, możliwe stało się jednak to, bym wybrał się na turniej do Lonigo. Mój dorobek punktowy po tych zawodach nie jest może bardzo okazały, ale w żadnym wypadku nie żałuję, że się tam wybrałem - zapewnił.

Przedpełski przyznaje, że miał o tyle komfortową sytuację, że udał się na zawody do Włoch prywatnym samolotem. - Chciałem podziękować firmie Marwit Macieja Jóźwickiego, bo bardzo mi pomogli w tej podróży. To dzięki niemu mogliśmy polecieć w obie strony prywatnym samolotem. Mam w kości blachy i osiem śrub. W czasie zwykłego chodzenia nie odczuwam dyskomfortu, ale kilkunastogodzinna podróż samochodem do Włoch nie byłaby dla mnie przyjemnym doświadczeniem - podsumował Przedpełski.

Źródło artykułu: