Do tej pory Chris Holder dość przeciętnie radził sobie w barwach KS Toruń. Ostatnie tygodnie są jednak dla Australijczyka dużo lepsze. "Chrispy" świetnie spisał się w dwóch rundach cyklu Grand Prix, a dobrą formę potwierdził w niedzielnym meczu PGE Ekstraligi.
[ad=rectangle]
Pojedynek z gorzowianami był dla torunian bardzo ważny. Przed lipcową przerwą przegrali oni bowiem dwa wyjazdowe mecze, a w spotkaniu z mocno osłabionym SPAR Falubazem Zielona Góra na Motoarenie, w ostatniej chwili wypuścili z rąk cenny punkt bonusowy. - Najważniejsze oczywiście jest to, że wygraliśmy. Bardzo mocno potrzebowaliśmy punktów, bo przed przerwą odjechaliśmy kilka trudnych i nie do końca udanych meczów. Cieszy na pewno fakt, że wszyscy w naszej drużynie zrobili to, co do nich należy i każdy dorzucił kilka punktów. Na pewno tak wysoka wygrana z mocną drużyną jaką jest Stal Gorzów może zaskakiwać, ale niezależnie od tego jak trudnego mamy przeciwnika, powinniśmy prezentować właśnie taki poziom - zaznaczył Chris Holder.
Na początku pojedynku ze Stalowcami zaczął padać mocny deszcz, który w połączeniu z porywistym wiatrem mógł storpedować kontynuację meczu. Zazwyczaj w takiej sytuacji gospodarze pozbawieni są atutu własnego toru i to przygotowani na wszystko goście dużo szybciej dopasowują się do warunków. - Tor po ulewie właściwie się nie zmienił - zdradził jednak Holder. - Gdy zaczęło padać, myśleliśmy, że jedyne co nam pozostało, to spakować sprzęt i pojechać do domu. Organizatorzy wykonali jednak perfekcyjną robotę. Wcześniej bardzo dobrze go przygotowali, a później w równie dobry sposób przywrócili do stanu używalności - dodał.
Menedżer Aniołów, Jacek Gajewski, przyznał po meczu, że głośna sytuacja z Darcym Wardem mogła motywująco wpłynąć na formę Holdera. Obu zawodników łączy przyjaźń i aby nie pozbawić miejsca w składzie swojego przyjaciela, "Darky" postanowił zerwać wcześniejsze porozumienie z toruńskimi działaczami i związać się umową ze SPAR Falubazem. - Nie wiem czy jest sens tracić czas na wyjaśnienia. Tej sprawy i tak nikt nie rozumie, mało kto wie, o co w tym wszystkim chodzi. Nie chcę więc tego komentować - uciął krótko były mistrz świata.
Dobra forma Holdera stawia go w dość korzystnej sytuacji w kontekście walki o czołowe lokaty w cyklu Grand Prix. Początek sezonu w walce o tytuł najlepszego jeźdźca globu był dla zawodnika z Antypodów słaby. Ostatnie tygodnie sprawiły jednak, że w klasyfikacji generalnej Holder przedarł się na piąte miejsce i do trzeciego Grega Hancocka traci zaledwie osiem punktów. - Całe szczęście sprawy rzeczywiście mają się coraz lepiej. Trudno jednak być w stu procentach pewnym na motocyklu, gdy nie masz tej szybkości, jakiej byś sobie życzył. Musiałem przez to po prostu przejść. Dzisiejszy mecz naprawdę mi wyszedł, dobrze spisałem się też w dwóch ostatnich rundach Grand Prix. Czuję, że jestem w formie - powiedział Australijczyk.
- Pierwsze dwie rundy to była kompletna strata czasu. Grand Prix w Warszawie ledwo co wystartowało i już trzeba było je kończyć, a w Finlandii tor też był do d... Wiedziałem, że w Pradze nie dogonię czołówki, bo nie czuję się tam najlepiej. W Cardiff jednak naprawdę odżyłem, bo udało mi się stanąć na podium, a w Daugavpils też mogłem osiągnąć coś więcej. Gdyby się nie rozpadało, to czułem, że jestem w stanie awansować do finału i coś w nim zdziałać. Nie ma jednak tego złego, bo dziesięć punktów to przecież dobry wynik - zakończył Chris Holder.
Skrót meczu KS Toruń - MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów
Źródło: PGE Ekstraliga/x-news