W piątek podopieczni trenera Stanisława Chomskiego trenowali na torze w Ostrowie wraz z drużyną MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia. - Czy było to dobre przetarcie przed meczem w Lesznie to się okaże dopiero w niedzielę. Każdy trening jest dobry. Tor w Ostrowie przypomina geometrią owal w Lesznie, więc był to dobry pomysł, aby przyjechać i potrenować właśnie w Ostrowie - powiedział Tomasz Gapiński.
[ad=rectangle]
MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów zajmuje szóste miejsce w tabeli PGE Ekstraligi z dorobkiem 8 punktów. Strata do czołowej czwórki wynosi 6 "oczek" i tylko wygrana w Lesznie przedłuży nadzieje mistrzów Polski na udział w play-offach. - Na pewno jest to mecz ostatniej szansy, bo jeśli nie zwyciężymy w Lesznie, to możemy tylko pomarzyć o play-offach i sezon nam się skończy w sierpniu. Naprawdę ciężko się o tym mówi. Musimy skupić się na niedzieli, a później będziemy martwić się, co będzie dalej - wyjaśnił "Gapa".
Gorzowianie po zmianie trenera zaczęli bardzo dobrze jechać na własnym torze. Początek sezonu jednak może okazać się brzemienny w skutkach. - Z meczu na mecz jedziemy lepiej w Gorzowie i teraz tym bardziej szkoda tego słabego początku i zwłaszcza przegranych meczów u siebie. Tak się nam sezon ułożył. Byliśmy po prostu słabi na początku i teraz tak wygląda nasza sytuacja w tabeli - dodał nasz rozmówca.
Tomasz Gapiński na torze w Gorzowie zdobył brązowy medal IMP. To indywidualnie największy sukces tego żużlowca, który i tak ostro ocenia tegoroczny sezon w swoim wykonaniu. - Sezon dla mnie jest katastrofalny. Nie boję się używać mocnych słów, bo wiem, że jeździłem źle. Ostatnio wydawało się, że nadchodzą dla mnie lepsze czasy, ale w Toruniu znów było fatalnie. Popełniłem błędy w dopasowaniu motocykla, który był wolny na dystansie. Koledzy mnie mijali na trasie. Robiłem, co mogłem. Myślałem, że wyrwę kierownicę z motocykla, ale tak czasami bywa, że nie idzie - tłumaczył Gapiński.
Fogo Unia jest faworytem niedzielnego meczu z gorzowianami, ale na torze w Lesznie można wygrać, co udowodnił w tym sezonie KS Toruń. - Przed meczem nigdy nie ma pewnego zwycięzcy. Czasami losy spotkania rozstrzygają się dopiero w piętnastym wyścigu, czasami trochę wcześniej. Jedziemy walczyć do Leszna o trzy punkty. Będziemy dawać z siebie wszystko. Zdajemy sobie sprawę, że żużlowcy z Leszna są w bardzo dobrej formie. Toruń pokazał, że można pokonać Unię, więc dlaczego my tego nie możemy zrobić? - kończy nasz rozmówca. Żeby zdobyć trzy punkty gorzowianie musieliby wygrać w Lesznie różnicą co najmniej 14 punktów. U siebie bowiem przegrali aż 38:51.