W ostatniej kolejce PGE Ekstraligi doszło do starcia pomiędzy PGE Stalą Rzeszów a KS Toruń. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 49:40. W szeregach toruńskich dość przeciętnie spisał się Grigorij Łaguta, który zdobył dla swojej drużyny 6 punktów. - Szkoda, że przegraliśmy. Ale Stal Rzeszów z taką jazdą zapewne wygra także mecz z Grudziądzem i zapewni sobie utrzymanie. W ostatnich sezonach ten zespół na przemian wchodził do Ekstraligi, a potem znowu spadał do pierwszej. Teraz jednak powinni się utrzymać - stwierdził Łaguta, zapytany o ostatni mecz ligowy.
[ad=rectangle]
W niedzielę na torze w Lesznie odbędą się PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi. Obsada tych zmagań wygląda piorunująco, a jednym z kandydatów do końcowego triumfu jest właśnie Rosjanin. - Czekamy na Leszno. Nie patrzę na nagrodę. Bardzo chciałbym po prostu wygrać. Podchodzę do tych zawodów także w kontekście ligi, żeby już odpowiednio dopasować sprzęt - przyznał Łaguta, który tym samym zdaje sobie sprawę z tego, że istnieje duże prawdopodobieństwo by KS Toruń spotkał się z miejscową Unią Leszno w półfinale, bądź nawet w finale PGE Ekstraligi.
Odkąd popularny "Grisza" rozpoczął starty w najsilniejszej lidze świata, to praktycznie co roku melduje się na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Rosjanin nie powinien mieć więc problemów ze znalezieniem odpowiednich ustawień na leszczyński tor. Tym bardziej, że Łaguta zazwyczaj bardzo dobrze radził sobie na "Smoczyku". - W Lesznie jeździłem już wiele razy. W 2009 w finale DPŚ, później jak startowałem we Włókniarzu. Zazwyczaj było nieźle, ale teraz będzie trzeba poszukać czegoś, co sprawdzi się jeszcze lepiej - zakończył 31-letni Łaguta, który ostatni raz na "Smoczyku" wystąpił w maju, zdobywając dla KS Toruń 7 "oczek".