Zawodnicy z GP przekleństwem Betardu Sparty. "Przy obecnych warunkach nie są tak sprawni jak gospodarze"

Drużyna z Wrocławia była bardzo bliska wywiezienia sensacyjnego zwycięstwa z Tarnowa. Ostatecznie musiała zadowolić się punktem bonusowym. Trener gości Piotr Baron odczuwał przez to mały niedosyt.

Szkoleniowiec zdradził, że jego podopieczni odrobili pracę domową i rzetelnie przygotowali się do batalii w Jaskółczym Gnieździe. Porażka 43:47 na tak trudnym terenie nie przynosi im wstydu. - Wiedzieliśmy jakie przełożenia poustawiać. Mieliśmy już okazje je sprawdzić. Niestety nie wszyscy posiadali odpowiednie zębatki i trochę nam punktów zabrakło. Jednak widowisko okazało się piękne. Szkoda tylko, że przegrane. Plan minimum zakładający oczko bonusowe został wykonany. Nie ukrywam, że chcieliśmy powalczyć o coś więcej. Widzieliśmy szanse na zwycięstwo - komentował.
[ad=rectangle]
Słabiej niż zazwyczaj pojechał Tai Woffinden. Mistrz świata 2013 męczył się okrutnie, a przy jego nazwisku nie zanotowano ani jednego triumfu biegowego. - Nie odkryje żadnej Ameryki, jeśli powiem, że Tai potrafi prezentować się lepiej. Brytyjczyk miał doskonały początek sezonu. Teraz wpadł w mały kryzys, ale przecież nie będziemy go wieszać. Trzeba pamiętać o tym, co zrobił dla nas wcześniej. Czekamy ze spokojem na jego powrót do optymalnej dyspozycji - oznajmił.

Baron zwrócił uwagę na to, że aż czterech zawodników wrocławian (Jepsen Jensen, Janowski, Woffinden, Busk Jakobsen) spieszyło się do Małopolski z sobotniej rundy IMŚ rozgrywanej w duńskim Horsens. - Układ tabeli jest dla nas tak mało sprawiedliwy, że zawodnicy muszą przebyć trasę liczącą 1300 kilometrów. Przy takich tropikalnych temperaturach jakie mamy teraz nie są tak sprawni jak gospodarze, którzy mogli siedzieć w domu. Tutaj warto doszukiwać się przyczyny, bo to następne zawody po Grand Prix, gdzie nasi jeźdźcy nie potrafią pokazać pełni swoich możliwości - tłumaczył.

Odkąd wrocławianie rozpoczęli serię wyjazdową przynajmniej przyzwoitych wyników nie potrafi z siebie wykrzesać Tomasz Jędrzejak. - Tomek na pewno powinien zdobyć więcej punktów. Nie miał dobrego dnia. Czekamy na jego lepszą postawę już w następnych potyczkach. Ale nie doszukujemy się jakiś historii. Idziemy dalej, będziemy pracować. Naszym problemem jest brak własnego toru. Nie ma możliwości wyjechania i potrenowania, kiedy nam odpowiada. Jesteśmy uzależnienie od innych klubów, a to wcale nie jest łatwa sprawa - wyjaśnił.

Nieudany debiut na owalach PGE Ekstraligi zaliczył Nikolaj Busk Jakobsen. Jeździec z kraju Hamleta, który zastąpił zmagającego się z urazem Vaclava Milika nie przywiózł punktów i jak to w wielu podobnych przypadkach bywa zapłacił "frycowe". - Zabrakło doświadczenie i objeżdżenia na polskich obiektach. Nikolaj jest młody i tak naprawdę dopiero zaczyna przygodę z naszą najlepszą ligą. Braliśmy pod uwagę, że może pokazać się gorzej, ale też była nadzieja, że może jakieś oczka uciuła. Tak się nie stało. Vacek nie wystąpił w Tarnowie nie dlatego, że jest słaby tylko kontuzjowany. Jeśli tylko wyzdrowieje zobaczymy go w naszych barwach już w najbliższych zawodach - bronił Duńczyka Piotr Baron.

Plan na dwie ostatnie kolejki fazy zasadniczej dla Betardu Sparty jest jasno nakreślony. Jeśli zespół chce awansować do pierwszej czwórki to… - Musimy pojechać jeszcze lepiej niż miało to miejsce w Tarnowie. Ale zdajemy sobie sprawę, że nigdzie nie będzie łatwo. Trzeba zdobywać przynajmniej bonusy, a kto wie czy nie doprowadzi nas to do osiągnięcia czegoś więcej. Podstawą będzie dobre dopasowanie motocykli od pierwszych wyścigów - zakończył.

Źródło artykułu: