MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów pokonała w ostatniej kolejce PGE Ekstraligi SPAR Falubaz Zielona Góra, ale mistrzowie Polski nie wywalczyli punktu bonusowego. To w zasadzie oznacza koniec marzeń o play-off. Przed zespołem Stanisława Chomskiego jeszcze dwa spotkania. Najbliższe gorzowianie odjadą z Betard Spartą Wrocław. - Na play-offy nie ma już szans, ale zawsze należy stawiać na rywalizację fair do samego końca. Zawodnicy na czele z kapitanem wykreowali dla Stali takie a nie inne miejsce. Nie przyłożył się do tego w zasadzie tylko Bartek Zmarzlik, dzięki któremu drużyna nie jest zagrożona spadkiem. Cała reszta powinna być teraz bardzo zmobilizowana i dać w niedzielę z siebie wszystko. Nie mogą pozwolić na wygraną Sparcie. To jest sport, trzeba walczyć i determinacja powinna być obecna do samego końca - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
[ad=rectangle]
Były prezes gorzowskiego klubu ma nadzieję, że z podobnego założenia wyjdzie również Fogo Unia Leszno, która nie będzie kalkulować w rywalizacji ze SPAR Falubazem Zielona Góra. - Walka o play-off będzie jeszcze ciekawa. Uważam jednak, że bardzo realna jest czwórka, w której znajdą się zespoły z Leszna, Torunia, Tarnowa i Wrocławia. Powiedziałem, że do końca musi jechać Stal Gorzów, ale mam nadzieję, że podobnie postąpi Unia Leszno. Nie wyobrażam sobie, że przy takiej przewadze, którą mają po pierwszym meczu nad Falubazem, nagle coś odpuszczą. Gdyby tak zrobili, to cała sportowa Polska by z nich szydziła. To byłoby naprawdę śmieszne. Nie wierzę w taki scenariusz. Nie pojedzie Pedersen, ale mają innych świetnych zawodników jak bracia Pawliccy i Sajfutdinow. Już ta trójka zrobi ogromną robotę, a przecież jest jeszcze były zawodnik Falubazu Grzesiek Zengota. Do tego wszystkiego należy dodać Jonassona. Oni naprawdę powinni wygrać ten mecz. Inna sprawa, że "wpuszczenie" Falubazu do czwórki może później innym odbić się czkawką. Zwracał na to uwagę trener Marek Cieślak i podzielam jego pogląd. To jest święta racja - stwierdził Komarnicki.
Najbliższa zima może być bardzo ciekawa w Gorzowie. Zarząd klubu z pewnością wyciągnie odpowiednie wnioski. Zmiany w Stali wydają się być koniecznością. - Ten zarząd jest doświadczony i na pewno będzie wiedział, co zrobić. Osobiście nie mam wątpliwości, że trzeba skończyć ze słuchaniem zawodników, którzy dużo opowiadają, a niewiele później jadą. Ta drużyna powinna zostać przemodelowana, ale nie będę w tym wyręczać zarządu. Oni doskonale wiedzą, co robią. Uważam, że w Gorzowie wcale nie trzeba robić rewolucji. Wystarczy wprowadzić dwóch zawodników z ambicjami i aspiracjami. Oni powinni dawać szanse na 7-10 punktów w meczu. To muszą być jednak ludzie, którzy nie opowiadają, tylko jeżdżą. "Opowiadacze" nie dają wyniku. Liczą się ci, którzy ciężko pracują zimą, by osiągać później sukcesy. Nie może być miejsca na tłumaczenia, że był zły mikroklimat, że wiatr wiał w złą stronę, struktura toru nie była właściwa, gaźnik nie taki albo rura wydechowa nieodpowiednia. Trzeba rozróżnić takie przypadki od sportowców. W Gorzowie sobie z tym poradzą - podkreślił Komarnicki.
W ocenie naszego rozmówcy z tego sezonu w wykonaniu gorzowskiej Stali wypływają jasne wnioski - nawet w mistrzowskiej drużynie potrzebne są kosmetyczne zmiany i powiew świeżości. - Ja też widziałem w tym składzie niemal wszystkie nazwiska, może poza jednym wyjątkiem. Nie odzywałem się jednak, bo tego nie robię, kiedy zarząd nie prosi mnie o pomoc. Prezes Zmora sam jednak wspominał, że brak jakichkolwiek zmian okazał się błędny. Inna sprawa, że to nie było tak, że chęci zmian nie było. Różne rozmowy się toczyły, o czym świadczy temat Walaska. Na szczęście on do Gorzowa nie trafił, bo mogło się skończyć jak w Falubazie. Musimy też pamiętać o tym, że potrzeba zmian to jedno, ale trzeba patrzeć na rynek zawodniczy, który cały czas się kurczy - dodał na zakończenie Komarnicki.