- Wieczór był perfekcyjny dla social media Monstera (śmiech). Zrobiłem robotę, którą potrzebowałem wykonać - mówił po zawodach mistrz świata z 2013 roku. Choć po dobrym wyniku humor mógł mu dopisywać, to pozostał poważny z oczywistych powodów, dumnie prezentując koszulkę z napisem "DW #43".
[ad=rectangle]
Żużlowcy po raz kolejny wpadli w chwilę zadumy. Wszystko było spowodowane upadkiem, jaki w 18. biegu zanotowali Matej Zagar i Nicki Pedersen. Na szczęście cała sytuacja zakończyła się bez poważnych urazów tej dwójki, choć Duńczyk musiał odpuścić ostatnią serię startów i udać się do szpitala. - Niefortunnie Nicki i Matej mieli kraksę, ale wstali i zawody trwały dalej. Jeździmy w niebezpiecznej dyscyplinie i wszystko może się zdarzyć. Czuję się dobrze w tej chwili, lecz pracuję na razie na 80 procent. Chcę dojść do pełni możliwości. Każdy w teamie pracuje na 100 procent - zauważył Tai Woffinden.
Jeździec z Wysp zdobył w turnieju 18 punktów, rundę zasadniczą kończąc jako niepokonany. Dopiero w decydujących wyścigach musiał uznać wyższość rywali. W półfinale Bartosza Zmarzlika, a w finale Zagara i Grega Hancocka. Rezultat ten był jednak najwyższy w całej stawce, bo zarówno Słoweniec, jak i Amerykanin uzbierali w sumie mniej "oczek" - odpowiednio 16 i 17. Przy braku Pedersena w końcówce zawodów Brytyjczyk powiększył swoją przewagę, ale nie zamierza spocząć na laurach. - Muszę nadal być skupionym, ciężko pracować i zobaczymy, co się wydarzy - skwitował.
U "Tajskiego" w tym roku widać niesamowitą świeżość. Zawsze pełen energii, wigoru, a do tego piekielnie szybki na torze. Jak się okazuje, sekret tkwi w rezygnacji z angielskiej Elite League. - W poprzednim roku nauczyłem się, że moje ciało nie podoła innym ligom. Podjąłem taką decyzję, jaką podjąłem. To się sprawdza, czuję się świeżo. W tamtym roku męczyłem się dość mocno. Brakowało energii. W tym jestem silniejszy, również mentalnie, motocykle są szybkie. Wciąż jednak jest kilka rund do rozegrania i wszystko może się zdarzyć - przypominał "Woffy".
Lider klasyfikacji Speedway Grand Prix był niepokonany w pięciu biegach. Nie była to jednak tylko i wyłącznie sprawa dobrych startów, ale znakomitej szybkości na trasie. - Nie byłbym taki pewny, że tor był dla mnie perfekcyjny. Znalazłem dobre ustawienia. Moi mechanicy ciężko pracują nad silnikami. Sam również to robię. Robimy wszystko, co trzeba. Najważniejsze w tej grze jest to, by zdobywać punkty i to właśnie robię - mówił po turnieju.
25-latek podkreślił też sporą rolę psychiki, a raczej oddziaływania na nią portali społecznościowych. Zwrócił także uwagę, że jego przewaga może zniknąć nawet w ciągu jednego turnieju. - Mam to w głowie. Jeśli na przykład we wtorek ulegnę kontuzji w Szwecji i ominę Grand Prix, a Nicki wygra wszystkie swoje wyścigi, to będziemy znów na podobnym poziomie. Jeszcze trochę sezonu przed nami. Prawdopodobnie w mediach społecznościowych mówią już, że zrobiłem to, wygrałem mistrzostwo. Przede mną jednak wciąż długa droga. Pewnie zrobię sobie kolejną przerwę od tych mediów i skupię się na tym, co mam do zrobienia. Możliwe, że ściągnę te aplikacje, wrzucę jeden post i skasuje ponownie - przyznał były mistrz świata.
Wspomniana została już koszulka z napisem "DW #43". To oczywiście wyraz wsparcia dla ciężko kontuzjowanego Darcy'ego Warda, którego imię skandowali kibice na całym stadionie. Australijczyk oglądał zawody w telewizji i był niezwykle wzruszony zachowaniem fanów i kolegów z toru. Ten sam t-shirt, który miał Woffinden jest już do nabycia w oficjalnym sklepie KS Toruń i nie jest to jedyna akcja dla Warda ze strony Aniołów. - T-shirty zostały zrobione i są do nabycia przez oficjalną stronę KS Toruń. Cały dochód idzie dla Darcy'ego. To niezwykle trudna sytuacja. Odniósł najgorszą kontuzję, jaką mógł. Wszyscy życzą mu jak najlepiej, mówią "Darcy, bądź silny", modlą się o niego. To wszystko, co możemy zrobić w tej chwili. Jest teraz w Anglii. Słyszałem, że pracuje z wieloma dobrymi ludźmi, którzy mogą dać najlepsze możliwości na przyszłość. Jest, jak jest. Życzę mu wszystkiego dobrego. Jest dla nas bardzo ważny - powiedział kolega Darcy'ego z Team Monster.
W takich chwilach zawsze nasuwa się pytanie, jak radzić sobie z presją i myślami o tym, że może to spotkać każdego. Czy wychowanek Scunthorpe Scorpions ma swój sposób na wyłączenie "czerwonej lampki"? - Jestem dość silny mentalnie i mogę pewne rzeczy odstawić na bok. Abstrahując nawet od Darcy'ego, to trudno ścigać się na żużlu. Podczas ostatniego Grand Prix w Danii miałem kilka trudnych wyścigów, ale udawało mi się wygrywać. Byłem szybki także w finale. Potrzebujemy mistrzostw. Do końca sezonu będziemy walczyć - zadeklarował.
Dla żużlowca z Wysp walka o tytuł IMŚ nie jest jedyną. Jego Betard Sparta Wrocław awansowała do play-off. Jednak mecze w roli gospodarza odjedzie w Częstochowie. Brytyjczyk wierzy, że jego drużynę stać na walkę o najwyższe cele. - Mamy dobry tor w Częstochowie i mam nadzieję, że każdy kibic z Częstochowy i Wrocławia przyjdzie i wypełnią stadion. Nie jesteśmy na łatwej pozycji, ale mamy świetną okazję, by dostać się do finałów - stwierdził.
W następnym tygodniu Spartanie mają odbyć kolejne treningi na SGP Arenie Częstochowa. Czy również lider zespołu będzie na nich obecny? - Nie wiem jeszcze, co będę robił. Pewnie na kilka dni się wyłączę, pojadę do Szwecji i potem będę robił dalsze plany - zakończył Tai Woffinden.
Najciekawsze momenty GP Polski:
A dla tych, którzy lubią pogdyb Czytaj całość