Martin Vaculik: Każdy chciał dobrze, ale pogoda wygrała

Przy pierwszym podejściu do rozegrania półfinałowego meczu PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław i Unią Tarnów odbyło się tylko sześć biegów. - Każdy chciał dobrze, ale pogoda wygrała - przyznał Martin Vaculik.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Prognozy pogody na niedzielę dla Częstochowy nie były optymistyczne i sprawdziły się one w stu procentach. Deszcz zaczął padać już przed próbą toru, ale nie wpłynął on destrukcyjnie na stan nawierzchni. W obawie przed kolejnymi opadami sędzia zawodów zrezygnował z prezentacji i punktualnie o godzinie 17:00 uczestnicy pierwszego wyścigu stanęli pod taśmą.

Opady deszczu nie ustawały i w pojedynku pomiędzy Betard Spartą Wrocław i Unią Tarnów rozegrano tylko sześć biegów. Ostatni z nich miał kuriozalny przebieg, a ukończył go tylko jeden zawodnik. Po tym wyścigu Krzysztof Meyze podjął decyzję o odwołaniu spotkania. Obie strony ze zrozumieniem przyjęły werdykt arbitra. Drugie podejście do rozegrania półfinałowego starcia odbędzie się w czwartek, a początek meczu zaplanowany jest na godzinę 19:30.

Czy biorąc pod uwagę niekorzystne warunki atmosferyczne, brak perspektyw na poprawę pogody i pogarszający się stan toru, niedzielny mecz powinien się w ogóle rozpocząć? Zdania na ten temat w parkingu były podzielone. - Nie będę oceniać, ciężko jest mi powiedzieć, bo każdy chciał dobrze, ale pogoda wygrała. Były rozmowy z sędzią, to są ważne zawody. Chcieliśmy objechać te zawody, bo wiadomo, walczymy o finał - przyznał Martin Vaculik. Przeciwnego zdania był choćby Sławomir Drabik.

Co do decyzji o przerwaniu spotkania żadna ze stron nie wnosiła przeciwwskazań. W tak trudnych warunkach torowych łatwo było o upadki, co mogłoby się odbić na zdrowiu żużlowców, a także kadrowej sytuacji klubów w decydującym momencie sezonu. - Wydaje mi się, że zawody tej rangi należy rozgrywać na torze fair-play dla wszystkich. Na torze musi być bezpiecznie. To jest dobra decyzja, że mecz został odwołany, gdyż jest ważny mecz dla obu drużyn - powiedział słowacki żużlowiec.

Vaculik z reguły na częstochowskim torze radził sobie bardzo dobrze. Również w niedzielę dysponował dobrymi startami i był liderem drużyny. - Z mojej strony nie było tragedii, aczkolwiek mnie też jechało się ciężko. Nie wyobrażam sobie, bym miał jechać drugi, czy trzeci. Na całe szczęście wychodziłem szybko sprzed taśmy, zajmowałem pierwszą pozycję i dzięki temu było trochę łatwiej. Bardzo lubię jeździć w Częstochowie - zakończył Słowak.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×