WP SportoweFakty: Jak pan może podsumować ten rok dla młodzieżowej kadry w Polsce?
Rafał Dobrucki: Można go ocenić bardzo dobrze, bo w zasadzie wszystko, co było do zdobycia, udało się osiągnąć. Mieliśmy sukcesy w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, w Drużynowych Mistrzostwach Świata, a także w europejskim czempionacie. Nasi reprezentanci wypadali udanie, także na tle Duńczyków, którzy byli w tym roku naszymi głównymi rywalami. Mnie osobiście bardzo cieszy zwycięstwo w Drużynowych Mistrzostwach Europy Juniorów, gdzie powołani zostali zawodnicy raczej z zaplecza pierwszej reprezentacji młodzieżowej.
Wiek juniora kończy właśnie Piotr Pawlicki. Czy kadra poradzi sobie z tym osłabieniem?
- Jest to z pewnością strata dla kadry młodzieżowej , zastąpić w zespole takiego rasowego buhaja będzie trudno.. Jestem jednak optymistą. Nadal mamy kapitalnego Bartka Zmarzlika i Pawła Przedpełskiego. Pojawiają się nowe talenty, nie wspominając o Maksie Drabiku. Poza tym są Pieszczek i Cyfer, którzy mają coś do udowodnienia, a także Woryna, młody Rempała i Smektała.
W środowisku żużlowym rozmawia się ostatnio o tym, jak pomóc młodzieży. Jak odnosi się pan do instytucji "gościa" dla juniorów. Czy przepis ten powinien zostać jeszcze bardziej rozszerzony?
- Tak. Jestem zwolennikiem tego przepisu i uważam, że jeżeli ktoś ma siedzieć na ławce rezerwowych w swoim klubie to jest to problem. Szczególnie dla młodych to strata czasu. Popieram poza tym to, by instytucja "gościa" została rozszerzona także do polskich seniorów. Wielu z nich nie ma okazji do regularnej jazdy w swoich klubach i siedzi na ławce w roli zapasowych, a mówi się, że brakuje zawodników. Należy umożliwić im większą liczbę startów, zwłaszcza, że miejsce w składzie zajmują im często Szwedzi, Duńczycy, czy inni obcokrajowcy. To właśnie tam juniorzy i ci zawodnicy, którzy mają potencjał, ale z różnych względów się pogubili, powinni mieć szansę się rozwijać.
Oczywiście znajdą się głosy, że to może w jakiś sposób wypaczać wynik. Nie oszukujmy się, jest on ważny, ale myślę, że większość klubów I i II ligi walczy raczej o przetrwanie, a wynik jest przy okazji. W sytuacji, kiedy coraz głośniej mówi się o zamknięciu ligi, a awans do Ekstraligi lub utrzymanie w niej zależy bardziej od stabilnej sytuacji finansowej, infrastruktury stadionowej czy wygenerowanego składu, jak widać wynik nie jest najważniejszy. W sytuacji kiedy mamy "najlepszą ligę świata" powinno to być naturalne. Awans do NBA czy NHL nie odbywa się inaczej.
A jaka jest pana opinia na temat szkolenia w klubach? Pojawiają się słowa, że jest pod tym względem coraz gorzej.
- To, że jest gorzej słyszę od dziesięciu lat, a jednak statystyki medalowe mówią coś innego. Generalnie ze szkoleniem bywa w naszym kraju różnie. Są takie ośrodki jak Leszno, Gorzów czy Rybnik, gdzie od lat z dobrym skutkiem funkcjonują szkółki żużlowe i efektów nie trzeba długo i daleko szukać. Obok już istniejących minitorów powstają nowe ośrodki. Kluby coraz częściej dostrzegają sens szkolenia "swoich". Są też niestety takie gdzie o szkoleniu dawno zapomniano. Głównie w biedniejszych klubach, gdzie brakuje nawet na przetrwanie całego sezonu.
Czy w przyszłym roku można się spodziewać niespodzianek w pana kadrze? Obiecująco zapowiadają się choćby wychowankowie z Leszna.
- Tak, myślę, że zobaczymy nowe nazwiska w kadrze. Tak jak wspomniałem, szkolenie młodzieży w kilku ośrodkach jest na dobrym poziomie. Mają tam zdolnych juniorów, a kluby nie muszą się martwić o formację młodzieżową.
A jak ocenia pan Sebastiana Niedźwiedzia, który przeniósł się właśnie do Falubazu? Część osób wyraża tym transferem zaskoczenie.
- Trzeba przyznać, że Sebastian zrobił w ostatnim sezonie bardzo duży postępy, co widać było zwłaszcza na zapleczu kadry juniorów. To nadal bardzo młody chłopak, dopiero ukończy osiemnaście lat. Myślę, że ma potencjał i zadatki na dobrego zawodnika. Jest u niego jeszcze parę rzeczy do poukładania, ale przy regularnej jeździe i dobrym prowadzeniu przez trenerów, powinien sobie poradzić.
Na zakończenie spytam o IMŚJ. Nie będziemy mieli już tam Bartka Zmarzlika, który skupi się na Grand Prix. Czy widzi pan szanse medalowe wśród innych reprezentantów?
- Tak. Dla Pawła Przedpełskiego będzie to ostatni dzwonek, by sięgnąć po tytuł i na pewno będzie on jego celem. Mamy także innych juniorów, którzy mają szanse medalowe, jak choćby Maksyma Drabika, Krystiana Pieszczka, Adriana Cyfera. Dobry wynik może zrobić też Kacper Woryna. Jeśli chodzi o głównych rywali Polaków, warto pamiętać, że z grona juniorów odpada teraz kilku mocnych Duńczyków. Sądzę jednak, że w sezonie 2016 groźni będą Australijczycy. Ci chłopcy naprawdę potrafią się ścigać, mają potencjał i mogą napsuć nam krwi. Liczymy, że uda nam się nawiązać do tegorocznych sukcesów, ale jak będzie? Na razie musi uzbroić się w cierpliwość.
Rozmawiał Michał Wachowski
Interesujesz się żużlem? Kochasz czarny sport? Wypełnij ankietę!
Życzę powodzenia Czytaj całość