Motor musi zbudować wiarygodność. Znajdzie pieniądze na wierzycieli?

KMŻ Motor Lublin planuje się odwoływać w sprawie licencji na sezon 2016. Działacze klubu muszą jednak udowodnić, że znajdą pieniądze na spłatę obecnego długu. Trudno oczekiwać, by swoją pomoc zaoferowało miasto.

Zespół licencyjny rozpatrzył w grudniu wniosek KMŻ Motoru i nie przyznał klubowi licencji na kolejny sezon. Powodem jest ponad 230-tysięczne zadłużenie. Działacze deklarują, że spłacą wierzycieli do czerwca tego roku. Nie uargumentowali jednak, skąd dokładnie wezmą na to pieniądze.

Rozwiązaniem byłby zastrzyk gotówki ze strony sponsora tytularnego. Nie zanosi się jednak na to, by taki pojawił się w Lublinie. - Niestety nie udało nam się nic wskórać w tej sprawie. Nie oznacza to jednak, że nie prowadzimy rozmów. Negocjujemy z mniejszymi firmami, które byłyby gotowe wyrazić nam wsparcie finansowe - tłumaczy prezes Andrzej Zając. Klub zakłada, że dużą część pieniędzy na spłatę wierzycieli uzyskałby z zysków na początku przyszłego sezonu. Argumentacja ta może jednak nie usatysfakcjonować Polskiego Związku Motorowego.

Wyjściem dla klubu mogłoby być wsparcie ze strony miasta. Radni i prezydent zdecydują się jednak na taki ruch dopiero w momencie, gdy KMŻ Motor otrzyma licencję na kolejny sezon. - Liczylibyśmy na to, że miasto nam pomoże. Pozwoliłoby nam to w budowaniu budżetu na kolejny sezon - zaznacza prezes klubu. Włodarze miasta tłumaczą, że są gotowi przeznaczyć pieniądze na Motor w ramach promocji poprzez sport. Nie mogą jednak wykładać pieniędzy na spłatę zadłużenia klubu.

Warto napomnieć, że alternatywą dla KMŻ Motoru jest KM Cross, który miałby zbudować w 2017 roku drużynę na poziomie ligowym. Gotowe poprzeć takie rozwiązanie jest miasto, a pomoc zaoferował biznesmen Jacek Bury.

Źródło artykułu: