WP SportoweFakty: Za nami okres transferowy. Fogo Unii udało się pozyskać kolejną strzelbę, Petera Kildemanda. Czy z ostatecznego składu drużyny jest pan zadowolony?
Piotr Rusiecki: Jestem zadowolony, bo na pewno nie mamy słabszej drużyny niż w poprzednim sezonie. Uważam, że Peter pasuje do Unii Leszno i będziemy w pełni zadowoleni z poziomu, jaki prezentuje. Podoba nam się jego styl jazdy i waleczność. Co do reszty składu, to w zasadzie pozostała bez zmian. Takie było nasze założenie i to nam odpowiada.
Słyszałem, że rozmowy z Kildemandem były prowadzone już przed dwoma laty. Rozumiem, że ten kontrakt to nie przypadek?
- Petera miałem w swojej głowie już od czterech lat. Wtedy nie byłem jednak jeszcze prezesem i nie miałem takiej mocy (śmiech). Trochę czasu minęło, ale ostatecznie mamy Kildemanda na pokładzie.
Ma pan słabość do duńskich zawodników? Wszyscy mówią, że prezes Unii Leszno to entuzjasta talentu Nickiego Pedersena.
- Nie, to akurat przypadek. To czy ktoś jest Duńczykiem czy Australijczykiem nie ma akurat znaczenia. Zarówno Nicki, jak i Peter są znakomitymi zawodnikami, stąd nasze zainteresowanie. Takich do naszej drużyny szukamy.
Przez niemal cały okres transferowy pod znakiem zapytania stała się przyszłość Piotra Pawlickiego. Jak pan może odnieść się do tej sprawy?
- Rzeczywiście sprawa ciągnęła się dość długo, ale ważne, że wszystko potoczyło się po naszej myśli. Nie ma sensu, byśmy teraz rozdrapywali temat i do tego wracali. Finał jest pomyślny dla klubu i zawodnika. Tego się trzymamy.
Cel Fogo Unii na sezon 2016 to zatem obrona mistrzostwa Polski?
- Jestem człowiekiem, który zawsze chce atakować i walczyć o najwyższe cele. Teraz jesteśmy mistrzami Polski i nie da się podskoczyć wyżej. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak obronić to złoto z poprzedniego sezonu. Z takim celem przystąpimy do rozgrywek.
Rzadko się jednak zdarza, by klub obronił mistrzostwo Polski.
- Tak, to bardzo trudne zadanie, ale chcemy spróbować. Uważam, że to może się udać. Wiadomo, to tylko sport, ale jako prezes będą miał dużą satysfakcję, jeśli znów pojedziemy w finale.
Zgadza się pan z tym, że KS Toruń jest zwycięzcą transferowego polowania? To główny rywal Unii w walce o mistrzostwo?
- Nie tylko Toruń, ale też inne drużyny wyglądają na mocne. Torunianie już przed rokiem mieli dobry skład. Teraz rzeczywiście się wzmocnili, ale nie uważam, by byli silniejsi od nas. Mamy bardzo dobrą drużynę, za rozsądne pieniądze.
Niektórzy mówią, że piętą achillesową Unii są juniorzy. Zgaduję, że pan nie podziela tego zdania?
- Uważam, że nasi juniorzy nas mile zaskoczą swoimi wynikami. Jeden, a może i dwóch powinno wskoczyć na naprawdę wysoki poziom.
Zostaną przed sezonem odpowiednio wsparci przez klub pod względem sprzętowym?
- Każdy z nich będzie odpowiednio wsparty i przygotowany w stu procentach do sezonu. O juniorów Unii Leszno możemy być spokojni.
Mówi się, że wynik sportowy to tak zwana wisienka na torcie. Równie istotna jest stabilność finansowa.
- U nas wszystko pod tym względem układa się bardzo dobrze. Finanse się dopinają i jest to duża zasługa sponsorów i udziałowców. Jako zarząd jesteśmy zgodni i rozumiemy się bardzo dobrze. Istotne jest także wsparcie, jakiego otrzymujemy ze strony miasta. Szczególne podziękowania należą się tu prezydentowi, Łukaszowi Borowiakowi. To wszystko składa się na dobrą sytuację, jaką ma Unia Leszno.
Rozmawiał Michał Wachowski
Piotr Rusiecki: Nasz skład jest najsilniejszy i tani