Niektóre z ostatnich zmian regulaminowych są bardzo ostro krytykowane przez środowisko zawodników. Najwięcej kontrowersji budzi zapis, który zakłada płacenie 25 procent stawki za punkt za trzecią pozycję w biegach zakończonych wynikiem 1:5. Prezes Speedway Ekstraligi, Wojciech Stępniewski potwierdził już, że przesądzone jest to, iż przepis ten będzie obowiązywał w nadchodzącym sezonie.
Krytycznie do całej sprawy odnosi się Zenon Plech. - W tej sprawie stoję w stu procentach murem za zawodnikami. Moim zdaniem taką propozycję regulaminową mogli wymyślić tylko ci, którzy nigdy nie siedzieli na motocyklu. Czasem ten jeden punkt, za który prezesi chcą mniej płacić, jest po walce i okazuje się równie cenny jak pozostałe. Dla mnie, jako byłego żużlowca, ten przepis jest po prostu nie do przyjęcia - powiedział w rozmowie z naszym portalem.
Zenon Plech przyznaje, że ma duży żal do żużlowych działaczy. To z ich inicjatywy pojawił się pomysł, by zawodnik na trzeciej pozycji dostawał mniej pieniędzy przy porażce 1:5. - Prezesi mówią, że za dużo płaci się zawodnikom, ale sami zaczęli podbijać stawki. Jeśli mają mieć do kogoś pretensje, to tylko do siebie. Widać zresztą jak przestrzegają przepisy. Mam tu namyśli nieprzepisową umowę, jaką podpisał w Rzeszowie Greg Hancock. Jeśli chcemy mniej płacić zawodnikom, to zróbmy to, ale ustalając konkretną, mniejszą stawkę za każdy punkt. Nie można karać tylko tych, którzy przyjeżdżają na trzeciej pozycji - dodał.
Były zawodnik przyznaje, że z sentymentem powraca do ubiegłego wieku. Żużel, jeśli chodzi o kwestie regulaminowe, był wówczas dużo mniej skomplikowany. - Wszystko było przejrzyste i pod tym względem było na pewno zdrowiej. Każdy zawodnik miał konkretną stawkę za punkt i nie było kombinatorstwa, z jakim mamy często do czynienia. Regulamin był dużo prostszy, bardziej czytelny i każdy wiedział, o co w nim chodzi - podsumował Plech.
Zenon Plech: Prezesi sami są sobie winni
W sezonie 2016 zawodnicy będą otrzymywać 25 procent stawki za punkt przy przegranej 1:5. - Moim zdaniem taką propozycję regulaminową mogli wymyślić tylko ci, którzy nigdy nie siedzieli na motocyklu - ocenia Zenon Plech.