Stal Rzeszów zawarła ugody z zawodnikami i pojedzie w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Klub na spłatę wszystkich zobowiązań względem żużlowców będzie mieć aż trzy lata. - Start zespołu w lidze bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że ten układ będzie realizowany. Nie jest sztuką podpisać dokumenty, bo to można zrobić zawsze, a papier przyjmie wszystko. Większym wysiłkiem i odpowiedzialnością jest realizacja ustaleń. Oby tak było. Czy trzy lata na spłatę długów to za duży ukłon? Niekoniecznie. Jeśli to będzie wzorowo realizowane, to taka opcja jest zdecydowanie lepsza niż pozbawienie zawodników szans na odzyskanie pieniędzy. Ktoś wybrał mniejsze zło, ale teraz trzeba tego tematu odpowiednio przypilnować - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty była prezes rzeszowskiego klubu Marta Półtorak.
W jej ocenie klub powinien być bardzo regularnie kontrolowany przez władze polskiego żużla w trakcie najbliższego sezonu. - Z układami w ostatnich latach nie mamy najlepszych doświadczeń. W związku z tym potrzeba teraz naprawdę bieżącej kontroli. Tak zresztą powinno zawsze i w każdym ośrodku, z którego docierają niepokojące sygnały. Ktoś musi trzymać rękę na pulsie i nie dopuści do tego, żeby problem narastał. Czas wyciągnąć wnioski, których w ostatnich latach brakowało. Trzeba reagować od razu - wyjaśnia Półtorak.
Podobne stanowisko już wcześniej w swoim felietonie przedstawił prezes łódzkiego Orła Witold Skrzydlewski, który zasugerował wręcz, że nawet najdrobniejsze opóźnienie w spłacie którejkolwiek z rat powinno skutkować wyrzuceniem Stali Rzeszów z ligi. - Chwilowy brak realizacji układu to już mocne pomarańczowe światło. Ktoś zawarł umowę i powinien ją bardzo dokładnie realizować. Nie powinno być nawet krótkich przeciągnięć. Co jeśli do tego dojdzie? To bardzo trudne pytanie. Mówimy o spłacie długów za poprzednie lata, ale w zespole są żużlowcy, którzy jeżdżą tam w danej chwili. Jeśli drużyna wypadnie z rozgrywek, to mogą nagle zostać bez pracy. Mówimy o zdwojonych konsekwencjach. Znam stanowisko prezesa Skrzydlewskiego i w dużym stopniu podzielam jego opinię. Gdyby sprawdził się taki scenariusz, byłoby mi bardzo szkoda żużlowców, którzy z dnia na dzień zostaliby bez pracy - zauważa Marta Półtorak.