Przed półfinałem w Gnieźnie Biało-Czerwoni byli murowanymi faworytami do wywalczenia awansu do finału Drużynowego Pucharu Świata. Miało być lekko i przyjemnie, lecz niestety w 4. biegu doszło do fatalnej sytuacji. W upadającego na prostej przeciwległej startowej Witalija Biełousowa uderzył Jarosław Hampel.
Polak na wyprostowanym motocyklu zmierzał w kierunku dmuchanej bandy usytuowanej na drugim łuku. Tuż przed zderzeniem Hampel zdążył zeskoczyć z motocykla. Niestety maszyna, która uderzyła w "dmuchańca" uniosła go do góry i siłą rozpędu nasz reprezentant wsunął się pod dmuchaną bandę, lądując na będącym za nią drewnianym "płocie". Skutki były fatalne - poważne złamanie kości udowej. Powrót do zdrowia wymagał wielu miesięcy ciężkiej i mozolnej rehabilitacji, a szczegóły tego procesu poznajemy w filmie "Jarek Hampel - łamane przez osiem".
Wypadek "Małego" w taki sposób opisywał Tomasz Gollob w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Motocykl wjechał w bandę, podniósł "balony" z powietrzem, a Jarek centralnie nogami wjechał w deski. Myślę, że wówczas mogło tam być 30-40 km/h. Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje, kiedy nogi uderzą z taką prędkością w twardą bandę. To zderzenie ze ścianą. Musi się coś stać i niestety stało się to Jarkowi. Jest to bardzo przykre. Jarek kompletnie na to nie zasłużył - komentował