Karol Baran: Gdańszczanie lali mnie jak kota

WP SportoweFakty / Marcin Inglot
WP SportoweFakty / Marcin Inglot

Stal Rzeszów nie miała szans w konfrontacji z Wybrzeżem. - Szkoda, że to właśnie my jako pierwsi startowaliśmy przeciwko Wybrzeżu, bo gdyby ktoś tu jechał wcześniej, znalibyśmy ustawienia na jakich dostał w pałę - powiedział Karol Baran.

W opinii ekspertów Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk było faworytem niedzielnego meczu 2. rundy Nice PLŻ, jednak 34-punktowe zwycięstwo gospodarzy to już niespodzianka. - Ja tam spodziewałem się takiego spotkania. Gdańsk to naprawdę ciężki teren i wynik mówi sam za siebie. Tak naprawdę ja i Dawid Lampart dopiero na ostatnie biegi znaleźliśmy ustawienia. Całe zawody kombinowaliśmy, w końcu zdało to egzamin. W 14. biegu co prawda wygrałem z młodzieżowcami, ale wcześniej mnie lali jak kota. Nie łapałem się w szprycę za nimi. Cieszę się, że znalazłem ustawienia na Gdańsk, bo kto wie, może w tym roku jeszcze tu przyjadę i będę je już znał - powiedział Karol Baran.

W pierwszym meczu Nice PLŻ Stal Rzeszów zdołała wygrać i była wyrównanym zespołem, a w niedzielę po siódmym biegu drużyna ta pokonała tylko jednego rywala. - Teraz też pojechaliśmy równo, każdy z polskich seniorów zdobył po sześć punktów - zażartował Baran. - Po prostu to bardzo ciężki teren - dodał.

Czy w innych spotkaniach wyjazdowych rzeszowianom może być równie ciężko? - Każdy u siebie jest mocny, bo regularnie trenuje na swoim torze i zna ustawienia. Goście przyjeżdżając muszą ich szukać. Nawet taki rutyniarz jak Scott Nicholls nie znalazł ustawień. Nicklas Porsing po dwóch biegach już nie jechał. Może przyjedziemy do Gdańska jeszcze raz i liczę, że wtedy będzie łatwiej. Szkoda, że to właśnie my jako pierwsi startowaliśmy przeciwko Wybrzeżu, bo gdyby ktoś tu jechał wcześniej, znalibyśmy ustawienia na jakich dostał w pałę - zaśmiał się Karol Baran.

W 2007 roku Karol Baran jeździł krótko w barwach Wybrzeża. Swoje starty w gdańskim klubie zakończył groźną kontuzją. - Wspominam ten czas bardzo dobrze. To, że odniosłem kontuzję na gdańskim torze nie oznacza, że nie lubię tu przyjeżdżać. To techniczny tor i trzeba mieć na niego sprzęt. W 2007 roku nigdy nie miałem odpowiednich motocykli, by na nim startować. Jeden bieg wygrałem, jak Tomek Chrzanowski użyczył mi swój motocykl. Jeździć potrafię, ale trzeba znać ustawienia. My przyjeżdżamy z bardzo długiego toru i całe zawody szukaliśmy - stwierdził żużlowiec.

W następnej kolejce Stal Rzeszów odjedzie derby z KSM-em Krosno. - Do tego meczu przygotowuję się jak do każdego innego. Nie jest tak, że inaczej trenujemy przed meczem w Gdańsku i z KSM-em. Po drodze mam jeszcze eliminacje Złotego Kasku, trenujemy w piątek. Musimy być gotowi na niedzielę - zakończył.

Źródło artykułu: